Na hejtowym oddziale geriatrycznym już trochę dziadów się znajduje, myślę że warto się podzielić pewnymi doświadczeniami.
Wczoraj bliskiej mi osobie minęło blisko 10 lat na TRT oraz jakieś 9 lat bez ciężkiej (śmiertelnej bo to szło w tym kierunku) depresji.
Ale od początku:
Chcę zwrócić uwagę panów na kwestie gospodarki hormonalnej i konsekwencji jej zaburzeń i/lub zanikania produkcji hormonu androgennego zwanego testosteronem. Panie również zachęcam do lektury w imię dobra ich chłopów.
Większości zapewne kojarzy się z karczunami z siłowni oraz nielegalnym dopingiem… KOKSEM! Złem, zabójczą substancją.
I słusznie, bo od lat jest to najpopularniejszy środek używany przez koksiurów do polepszania przyrostów masy mięśniowej oraz siły.
Prawdopodobnie mniej niż 10% z nas tutaj zbadała kiedykolwiek jego poziom we krwi. Najpopularniejsze badanie – testosteron ogólny określany na podstawie pobranej z żyły krwi – kosztuje obecnie około 50 PLN.
I teraz po co ja to piszę. Najpierw zaznaczę, że nie jestem lekarzem, lecz mam już za sprawą zdrowia mojego przyjaciela prawie dekadę styczności z owym tematem – a konkretnie z Testosteronową Terapią Zastępczą – do czynienia.
Nie mam zamiaru pisać elaboratu co to jest TZT/HTZ (hormonalna terapia zastępcza) czy TRT (z ang.) bo jest tego w internecie zatrzęsienie, lecz chcę po prostu zwrócić na ten hormon waszą uwagę.
Od początku – wiem, że w necie wszyscy Kozacy, jebaki i muskularne bestie. Libido top, zero depresji, życie samca alfa. To nie dla nich. Ale jeśli przez przypadek ty lub twój mąż/tata/dziadek stał się po 40 (często nawet wcześniej i to znacznie – znak czasów) ospałym, nieruchawym klocem z depresją, być może powinien zainteresować się właśnie tym tematem.
Pierwsza rzecz: normy testosteronu są obliczane dla przekroju 18 lat wzwyż. Zatem jeśli masz 40 lat i „testosteron w normie”, tj. w dolnym zakresie norm w przedziale 300–1000 ng/dl (9,0–34,7 nmol/l) – np. 310 ng/dl – to gratulacje, masz testosteron 69-letniego faceta z cukrzycą (w miarę zdrowego poza tym).
UWAGA – są osoby, które mając takiego „teścia” czują się i funkcjonują normalnie – ja tutaj kieruję ten wpis do osób, które zwyczajnie cierpią.
Po wielu latach leczenia depresji kilkoma SSRI i innymi środkami, całkowicie przypadkowo, koło 35 lat mój bliski znajomy zrobił sobie badanie testosteronu, bo był w pakiecie „Dla mężczyzn” (co było wtedy jeszcze rzadkością…). Wyszedł mu wynik 180 ng/dl.
Badanie powtórzył – 110 ng/dl. Dramat.
Wtedy ruszyliśmy razem z tematem (w sensie pomagałem mu się z tym ogarnąć bo sam był wrakiem fizycznie i psychicznie) – androlog prywatnie, najpierw badania rezonans przysadki, usg i macanie jajec, itp. itd., wstępna weryfikacja terapii gonadotropiną kosmówkową (HCG – bez rezultatów). Lekarz w końcu przepisał mu „teścia”.
Zaczął od bardzo małych dawek rzędu 50 mg na 2 tygodnie, do tego systematycznie badania i notatki z samopoczucia.
W końcu ustawił leczenie na 100 mg na tydzień w 2 dawkach – tzw. protokół E3,5d (czyli iniekcja co 3 i pół dnia).
Efekty pojawiły się prawie natychmiast po ustabilizowaniu ostatecznego protokołu tj jakimś pół roku.
Depresja DOSŁOWNIE zniknęła. Jeszcze brał ssri i coś tam jeszcze ale po konsultacji z psychiatrą odstawił. Wręcz odstawienie zboostowało samopoczucie.
Zrzucił w kolejne pół roku jakieś 30 kg wróciła chęć do ruchu i w ogóle do życia.
Oczywiście to trzeba "umić" - znaleźć lekarza z otwartą głową (wielu dosłownie bała się tego testosteronu) co jest obecnie dużo łatwiejsze niż 10 lat temu.
Dużo badań robić, to kosztuje - hormony zwłaszcza na początku drogi trzeba badać kompleksowo.
To nie panaceum ale z tego co czytałem przez te lata i co mówili lekarze zatrważająco wielu dosłownie młodych ludzi doświadcza tego problemu.
no i trzeba brać pod uwagę że źle prowadzona terapia prawie wyklucza posiadanie potomstwa. ale są i na to odpowiednie metody i protokoły.
#faceci #zdrowie #medycyna
Edit: te 30 kg to przesadziłem bardziej chodziło mi że po tym pół roku zredukował znacznie wagę finalnie osiągając ten wynik w okolicach 30 kg