Może i robię ten wpis od 2 miesięcy, ale co to dwa miesiące przy tysiącleciu...
Sousou no Frieren zostało omówione na hejto już kilkukrotnie. Co za tym idzie, ciężko dodać coś nowego, czego jeszcze nie było. Nie było też już cholernie dawno, o ile kiedykolwiek było, takiego anime. To głęboki oddech spokoju w tym świecie ciągłego zapierdolu i akcyjniaków, które pędzą na złamanie karku.
Nie będę się rozwodził nad tym, o czym jest seria, bo już zostało to opisane, więc powiem tylko, co mi się podobało.
-
Koncepcja. Historia o życiu po zakończeniu historii. O docenianiu czasu, który ucieka przez palce. O tym, że chociaż zdaje się, że czasu jest jeszcze mnóstwo, to spierdoli w mgnieniu oka.
-
Świat. K⁎⁎wa jak mi brakowało takiego świata. Świata fantasy, czystego fantasy. Nie żadnych literpgów, statystyk, poziomów, growych mechanik. Zwykłego, klasycznego świata magii, zaklęć i dziwnych stworzeń. Co za haust powietrza dla tonącego gatunku.
-
Postaci, ich motywy, niedociągnięcia. Niczego innego nie spodziewałbym się od anime o rozwoju osobistym niż genialnie napisanych osobistości.
-
Oprawa graficzna, muzyka, oba świetne.
Mimo tego, że nadal mam problem do wkręcenia się w cokolwiek bardziej ambitnego (czyli o ironio właśnie serie takie jak Frieren) i momentami zmuszałem się, żeby usiąść do kolejnego odcinka, to nie jestem w stanie temu anime niczego zarzucić. Oglądało mi się bardzo dobrze, uważam, że nie da się zrobić tego lepiej, a przynajmniej nie dużo lepiej.
Ale jednak punkt za własny brak pasji zabiorę.
FMAB dla mnie nie przebiło, i to z zapasem. Ale Anime of the Year powinno mieć z palcem w d⁎⁎ie
Ocena na MALu: 9.30
Moja ocena: 9
#anime #animedyskusja

