Moja żona pracuje w sklepie, trochę mniejszym od Biedronki. Roboty dużo ale zarobki w miarę ok. Ale największe xD dla mnie to premia 300 zł za brak L4 w miesiącu.
Tuż przed świętami jedna z dziewczyn, która robi z moją żoną się rozchorowała. Mimo wysokiej gorączki postanowiła iść do pracy bo nie chciała by przepadła jej premia za brak L4 a urlop wykorzystała już w całości.
Nie minęły dwa dni, dziewczyna rozchorowała się na całego, nie obyło się bez wizyty w szpitalu i kroplówki. Niestety od niej zaraziła się kolejna dziewczyna i moja żona.
A jak sytuacją wygląda dziś? Z 10 osób zatrudnionych na sklepie pracują dwie plus kierowniczka sklepu oraz szefowa, która właściwie zajmuje się papierkową robotą. Reszta na l4.
Mąż owej szefowej ma drugi sklep, ale oddalony ok. godzinę drogi samochodem, autobusem dojazd to trzeba dołożyć jeszcze z pół godziny. Proszą pracowników, którzy mają dzień wolny by za dodatkową opłatą zgodziły się pomóc na tym drugim sklepie. Oczywiście zapewniają transport bo z wioski w której jest sklep autobus jedzie rzadko.
Oczywiście ta obsada nawet z zastępstwem jest zbyt mała, nie nadążają z wykładaniem towarów, przez co półki świecą pustkami.
I tak zamiast zapłacić te 300 zł pracownikowi, mimo że poszedł na l4 to muszą dopłacać ludziom by zrezygnowali ze swojego wolnego dnia, dowozić ich i odwozić. Dosłownie Janusze Biznesu.
#januszex #praca #gownowpis #pracbaza