Mój sąsiad znowu jedzie na szkolenie rezerwy. Z jego opowieści o wcześniejszych wyjazdach wynikało, że c⁎⁎ja tam robią i gówno się uczą. I tak sobie myślę, że to jest bez sensu. Spotyka się grupa ludzi z różnych miejsc polski i coś tam sobie robią. Moim zdaniem powinno być tak, że na ćwiczenia brani są ludzie z relatywnie małego regionu (np. Dzielnicy miasta). Takie osoby spotykały by się w sklepach, barach czy u fryzjera i tworzyła y się więź między nimi, co jest bardzo ważne. Dodatkowo taka grupa w przypadku zagrożenia (jakiegokolwiek) byłaby w stanie dużo szybciej się zorganizować. Można byłoby z nimi opracować plany obrony swojego terenu, omówić w jaki sposób wysadzić najbliższy most, gdzie są najlepsze miejsca do obrony i w przypadku zagrożenia nie trzeba byłoby takiej grupie mówić co mają robić, bo wszystko jest już zaplanowane z wyprzedzeniem.
No i oczywiście nauczyć walki partyzanckiej.
Kto chciałby atakować kraj, którego społeczeństwo ma już rozpisany plan obrony?
#wot #wojsko