Mam covid czy inne qrstwo.
Miały być góry w weekend, ale czuję że coś mnie dopadło.
Kiedy złapałem? Nie wiem, ale podejrzewam panią fryzjerkę z piątku. Na początku sądziłem że ta chodzi w maseczce z uwagi na obecne szalejące przeziębienia, ale jak tylko się do mnie odezwała, no cóż byłem już na fotelu.
Głos, kaszel, pociąganie nosem. Pani obcinała z czymś zdecydowanie więcej niż z lekkim przeziębieniem.
Co prawda wciąż mam stabilne 36,7 (tak, umieram ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Pojawia się lekki ból gardła. Po pracy zamiast korzystać z czasu wolnego, leżałem zmęczony na łóżku. Czuję że coś jest nie tak, nie ma tych jednoznacznych silnych objawów, ale po prostu czuję że coś jest nie teges.
Chat twierdzi że obecne warianty NB.1.8.1 (Nimbus), XFG (Stratus) i LP.8.1 (nowe subwarianty Omikrona w Europie i na świecie pod koniec lata / jesienią 2025.) wykazują objawy w czasie około 3–5 dni od ekspozycji. Właśnie mija 4 dzień.
Co prawda mogę stwierdzić że wyzdrowieję do weekendu, albo ze to tylko dziś i jutro będzie dobrze. Ale tyrać się całodziennymi wyrypami cichym covidem czy innym dziadostwem to kiepski pomysł.
Perfekcyjne jesienne warunki mnie ominą, trudno.
#zdrowie