@ZohanTSW No raczej, że przyzwyczajenia. Przygodę z pecetem zaczynałem w późnych latach 90. od zestawu na Pentium II i Windowsie 95, będącym w zasadzie graficzną nakładką na DOSa. Linux tamtych czasów to była jakaś nerdowska pełna krzaków egzotyka, po której trzeba było nawigować hieroglificznymi komendami z palca, żeby cokolwiek zrobić. Kolega się uparł, że chędoży Microsoft i będzie używał darmowego oprogramowania. Siedzieliśmy nad tym kilka dni, skończyło się zaniesieniem całego komputera do serwisu, bo przestał bootować w ogóle po naszych nieskoordynowanych zabiegach. Teraz jest o wiele przyjaźniej, distro są elegancko opisane z obrazkami i można wybierać po kolorze ikonek, ale nawyki zostały i nie wiem, czy bootujący Mint wyświetla mi listę czegoś tam, bo to normalna procedura, czy właśnie się wysypuje i trzeba będzie instalować od nowa.
@koszotorobur Oblatanie w środowisku Windows przydaje mi się w pracy o tyle, że wiele systemów przemysłowych dalej beztrosko śmiga na 7 albo nawet XP. Co prawda bez bezpośredniego dostępu do sieci, ale jednak.