Ludzie często powierzchownie postrzegają znaczenie wpływu (influencingu).
Większość kojarzy influencing z działaniami konkretnych osób, które swoimi wypowiedziami wpływają na decyzje innych. Może to być bezpośrednie, jak rekomendacja zakupu produktu, lub pośrednie, np. używanie określonych produktów podczas streamingu czy odwiedzanie konkretnych miejsc.
Jednak influencing ma znacznie szersze zastosowanie. Właściwie każda chwila, kiedy nasza uwaga jest odwrócona, może zostać wykorzystana do przekierowania jej na coś innego. Nawet negatywne doświadczenie, jak wyłączenie danego serwisu z powodu irytującej treści, jest formą wpływu. Fakt, że dotarłeś już do tego fragmentu w tym felietonie jest wpływem. Zrób przerwę, daj pioruna, zostaw komentarz. Obojętnie czy to zrobisz czy nie, już poświęciłeś kawałek czasu czytając to i fakt, że powiedziałem, żebyś coś zrobił wpłynął na tą decyzję. Dla jednych to będzie A dla innych B.
Może to brzmieć abstrakcyjnie, że tak drobne informacje mogą nas nieświadomie nakierować. Jednak wraz z rozwojem AI i ogromnych baz danych informacji o użytkownikach, staje się to coraz łatwiejsze i poniekąd Dystopijne.
Przykładem takiego mechanizmu są protesty w Niemczech w 2014 roku. Władze przeanalizowały brutalne potyczki w innych miastach i zrealizowały plan rozmieszczenia budek z kebabami i napojami w strategicznych miejscach na trasie protestu. Zapach przyciągał część protestujących, jedzenie zajmowało czas, a mniej zmotywowane osoby rezygnowały z dalszego marszu. Inni, po posiłku, czuli się syci i mniej agresywni, co ułatwiało pracę policji.
Protestujący nie zdawali sobie sprawy, że są pod jakimkolwiek wpływem, myśląc, że dokonują świadomych decyzji.
Przypomina mi to sytuację w firmie, w której pracowałem. Jeden z inwestorów stwierdził, że nasz marketing na niego nie działa. Odpowiedziałem, że mamy produkty odpowiednie również dla takich osób.
Finalnie najlepsze co można zrobić, to być po prostu świadomym i nie robienie nic okazuje się często najlepszym wyjściem.
#felieton
