Liberalizm zdecydowanie funkcjonuje jak religia pod wieloma względami i jak każde wyznanie ma ono swoją mitologie. Hitler funkcjonuje w niej jako odpowiednik szatana, a ciągłe straszenie faszyzmem to liberalny odpowiednik satanistycznej paniki i polowania na czarownice. Dosłownie na Halloween bardziej akceptowalne społecznie będzie przebranie się za demona niż za nazistę. Chyba nawet komunistyczna rosja nie miała aż takiej obsesji na punkcie polowania na ukrytych faszystów jak współczesne zachodnie społeczeństwo.
Co gorsza to zjawisko wydaje się umacniać, a nie słabnąć po liberalnej stronie dyskursu. Dlatego mimo wszystko byłem zmartwiony zabiciem Charliego Kirka choć niezbyt go lubiłem oraz wiwatowaniem z tej okazji. Nazistą lub faszystą dziś bowiem określa się często tego kogo się zwyczajnie nie lubi oraz nie zgadza, a nie ze względu na faktyczne bycie fanem Hitlera. Oczywiście nie twierdze, że dziś faktycznych nazistów już też nie ma, ale stanowią oni co najwyżej pewien procent populacji i większość z nich to albo edgy nastolatkowie, albo wyjątkowo aspołeczne jednostki, albo internetowe trolle, albo pewne odmiany szurów.
Nie ma to jednak znaczenia bo akwarelista stał się synonimem metafizycznego zła który będzie istnieć wiecznie. Jednocześnie wzmaga to ciągłą paranoję, że jego ideologia może kiedyś powrócić
#polityka #religia #revoltagainstmodernworld #bekazlewactwa
