@moll to nie jest kwestia obawy ani opadów. Gdyby po prostu było brzydko i padało, to miałbym obniżony napęd to się chyba nazywa w psychiatrii, zmęczenie, senność, brak motywacji. Ja to nazywam „stany przedpaniczne”, bo takim samym uczuciem zaczynają się u mnie ataki paniki. Moja mama mówiła na to „telepawka”.
Jesli nigdy nie miałaś ataku paniki, to przyrównałbym to do słuchania jak coś dużego chodzi dookoła namiotu jak nocujesz w lesie. Jeszcze nic się nie dzieje, nie wiesz co to, ale wiesz ze zaraz może być nieciekawie i niezbyt to od Ciebie zależy. No i trwa to godzinę, dwie, trzy, w końcu Ci odjebie i się rzucisz na wilki z gołymi pięściami, no bo kurwa ile można żyć w niepewności.