Kontynuacja wpisu z przebojami z akumulatorem Stiga E450. Za radą @Belzebub po namierzeniu multimetrem zacisków plus i minus, spiąłem wadliwy akumulator z drugim, poprawnie działającym o identycznych parametrach i zostawiłem na 2h. Po tym czasie, sprawdziłem stan naładowania przyciskiem i wciąż miałem jedną migającą diodę, ale tym razem już bez czerwonego wykrzyknika
Nie było więc innej opcji, jak rozebrać akumulator i pomierzyć ogniwa, zgodnie z sugestią @cec . Trochę się przy tym umordowałem, bo cały stack siedział bardzo ciasno w obudowie, ale w końcu się udało. Mając ogniwa na wierzchu, wziąłem się za pomiary. Wszystkie ładnie trzymały po 4,1V, czyli były w pełni naładowane... za wyjątkiem dwóch sztuk, które pokazały na multimetrze 3,4V. Zapewne przez te dwa, skrajnie wyładowane ogniwa układ sterujący całością świrował. Super, czyli namierzyłem przyczynę, tylko co z tego, skoro nie jestem w stanie nic z tym zrobić, gdyż mam tylko zwykłą ładowarkę do ogniw 18650 "na wpinanie", a całość jest pomostkowana i polutowana oraz miejscami potraktowana klejem na gorąco...
No cóż, nie miałem wyjścia i musiałem zaopatrzeć się w zasilacz laboratoryjny. Odebrałem go dzisiaj, znalazłem w necie datasheet ogniw, aby zobaczyć jakim prądem mogę je bezpiecznie ładować, wpiąłem się krokodylkami w minimalnie wystające krawędzie blaszki mostka przymocowanej do ogniwa i rozpocząłem ładowanie. Kontrolnie, co jakiś czas sprawdzałem multimetrem napięcie i powolutku wartość szła do góry
Na prawdziwy test przyjdzie czas, teraz niestety przez parszywą pogodę nie mam jak zweryfikować, czy moje amatorskie grzebanie przyniosło jakiś skutek, ale jestem dobrej myśli
Dziękuję wymienionym we wpisie kolegom za pomoc, a także @entropy_ za chęci
#elektronika #naprawiajzhejto

