#kino #filmy #mt76
Pisałem już, że Gwiezdny Pył to film bez wad*? Chyba nie. Może w komentarzu, bo ktoś zdaje się napisał, że to jego guilty pleasure. Coś tak kojarzę.
Oglądałem to dziesiątki razy. Sam i z najróżniejszymi osobami. Zachwyca mnie tak samo jak za pierwszym razem. Przy ostatnim oglądaniu zastanawiałem się, co jest w nim takiego szczególnego. Poza bezpretensjonalną historią, super muzyką i dobrym aktorstwem (z tzw. gwiazdorską obsadą - gwiazdy wówczas już będące gwiazdami i przyszłe również jak Humphrey
Tak że ten.. polecam wannabe montażystom zwłaszcza.
*wywaliłbym ewentualnie sceny, w których jest Ricky Gervais. Czuję jakiś taki dystans z jego strony, ironię i mruganie do widza, co jest niepotrzebne. To bajka, postaci są przerysowane, nie potrzebuję nikogo, żeby mi przypominał, że to nie jest poważna historia.
Stardust z 2007. To ostatnia zachęta. Mogę coś więcej zrobić, żeby poprawić jakość Twojego życia? Chyba nie

