Pracuję w start upie. Właśnie startujemy. Zapierdol taki, że pracuję po 10h. Szef wprost mówi o dyspozycyjności 8-20 xD Czyli wracasz do domu po 8h i bądź pod telefonem. Potem mówi "trzeba was nauczyć zadaniowego czasu pracy". Co to oznacza? A no właśnie bycie dyspozycyjnym do wieczora xD I wprost mówi, że "oduczmy się tego zautomatyzowania, procesów i że wy wszystko chcecie mieć rozpisane, bo trzeba być elastycznym". Oznacza to tyle, że jak coś się spierdoli na momencie, to trzeba to naprawiać po godzinach. Jak pojawi się coś "ASAP" o 17.30, a wyjść miałeś już o 17, to też siedzisz do 19 z hakiem i nie zapłaci ci za to, bo "na początku mało pracowaliśmy" (faktycznie po 6h czasem)
Tak, k⁎⁎wa, bo ja nie mam innego zajęcia w życiu niż pracować 9-19, bo przecież "wszyscy tworzymy tę firmę", gdzie na razie nie mam benefitów pozapłacowych (bo trzeba je wdrożyć), premii (bo trzeba zobaczyć co i jak i wtedy opracować program) i robię za podstawę.
Wszystko wyobrażałem sobie inaczej, inaczej się dogadywaliśmy, ale nie zwolnię się. Czemu? Bo mam oprócz tego dwa wpisy w CV i tutaj kolejna pułapka januszy biznesu - maleje szansa na zatrudnienie, bo taki wpis oznacza, że nie dałem rady (to trochę potwierdził mój szwagier, który jest dyrektorem w jednej z dużych firm, ale zupełnie inna branża, to się nie pchałem po znajomości).
Dramat. Boję się, że to nie tylko okres przejściowy, ale tak już będzie. Co więcej na jesień muszę zrobić zabieg, bo pewien problem utrudnia mi funkcjonowanie i wypadam na 2-3 tyg, więc nie zmienię pracy, by zaraz iść na l4...
#praca #pracbaza #januszebiznesu #januszex #przegryw #depresja