Jejusiu, ale to jest dobre to Claire Obscur, taki lepsiejszy, mniej drętwy Final Fantasy. Fajna historia, piękny świat, muzyka, że sacre bleu i postacie, których nie da się nie lubić. Nawet walka, jak się człowiek przyzwyczai i nauczy rytmu unikania i parowania, mi się podoba, a mam dwie lewe ręce do takich rzeczy. Można pokonać bossa z grubo wyższym poziomem, jak już wyczujesz jego wszystkie ataki. Da się nawet wygrać mając tylko jednego członka drużyny na nogach, co jest tym fajniejsze, że przedmioty wskrzeszające są ekstremalnie rzadkie na początku, więc jak ci postać padnie drugi raz, to lipa, walczysz tym co zostało.
Na ten moment mój mocny kandydat na grę tegoż roku
