Jednym z takich dziwacznych stanów psychologicznych, który pojawia się, kiedy człowiek ma lat około czterdziestu, jest to, że na swojej drodze zaczyna spotykać się specjalistów, którzy są młodsi.

Idzie się do lekarza, a tam siedzi taki szczawik, co ma z dychę mniej na karku. I wówczas pojawiają się myśli, które infekują umysł. Zaraz, zaraz - przecież ja co dopiero byłem nastolatkiem, to co taki młodzian może mi tutaj zaoferować swoją osobą? Pewnie dopiero co płakał na Harrym Potterze, a teraz będzie mi tu jakieś diagnozy stawiał i proponował rozwiązania, od których zależy moje zdrowie (a czasami może nawet życie)?

Policjant zatrzymuje mnie do kontroli i mówi, bym dmuchał w alkomat - no dobra, myślę sobie, gówniarza posłali, by przedmuchiwał kierowców, a jakiś doświadczony gliniarz pewnie siedzi tam w radiowozie i nadzoruje jego pracę. Po czym mija chwila i z radiowozu wychodzi jeszcze młodszy stróż prawa. Jak oni mogą nie mieć jeszcze nasrane we łbie, będąc w takim wieku? Kto dał tym dzieciakom broń?

Jeszcze trener, fizjoterapeuta, informatyk - te profesje są świeże, to i nie ma takiego dziwnego uprzedzenia. Ale radca prawny, poseł, chirurg lub psychiatra, burmistrz czy szef - tutaj potrzebuję kogoś co najmniej w moim wieku, a najlepiej tak trochę starszego (byle tylko nie jakiegoś staruszka, bo wtedy znowu poczucie zaufania spada).

#hejto40plus #przemyslenia
bab88f80-eaa3-4a5c-99a2-a3c2128a4d92
12

Komentarze (12)

To Ci przeszkadza?

@Klamra nie, ale jest to dziwne uczucie, do którego musiałem się przyzwyczaić. Ogólnie to z takimi młodszymi mam tak, że musi udowodnić, że się zna. Starszy specjalista nie musi, i na tym się niejednokrotnie przejechałem bo partaczem można być w każdym wieku.

@Spleen miałem to uczucie przez chwilę, ale mi szybko przeszło, bo zawsze pracowałem z ludźmi w przedziale wiekowym 20-60. A z tym partactwem masz rację (° ͜ʖ °)

@Spleen Młody musi Ci coś udowadniać, tylko dlatego że jest młody?

Zwróć uwagę że jest to uprzedzenie do młodych. Problem leży kompletnie w Tobie i Twoim postrzeganiu młodych ludzi.


Jakbyś był alfą i omegą, która wszystko wie najlepiej to byłoby to zrozumiałe, że podchodzisz z dystansem do ludzi z mniejszych doświadczeniem. Jednak domyślam się że nie jesteś i nie uchodzisz za specjalistę zarówno z zakresu prawa, jak i medycyny, który miałby uczyć Świeżaków jak wykonywać Twój zawód - to nie jest ten temat. Dlaczego masz więc taki problem z przyjęciem że ktoś młodszy, może być zajebisty w tym co robi - i z góry podchodzisz do takiej osoby z uprzedzeniem, że nie wykonuje swojej pracy poprawnie?


Zamień "młody" na "kobieta" i wyszedłby z Ciebie kompletny seksista. Dalej jednak byłoby to uprzedzenie do jakiejś grupy.


Nie wiem czy to cecha czterdziestolatków, czy dopiero teraz uwypukliło się Twoje uprzedzenie.

Nie jest to jednak normalne, ani powszechne.

Ksenofobię się leczy

@Mikel och, oczywiście że to leży wyłącznie w mojej własnej głowie. I może bardziej leżało niż leży, bo jak pisałem, już się do tego przyzwyczaiłem oraz natknąłem się na swojej drodze na super profesjonalistów w swoim fachu, mimo bardzo młodego wieku. To nie jest też tak, że się uważam za alfę i omegę - wręcz przeciwnie, w obrębie branży, w której się specjalizuję wiem jak wiele nie wiem, pamiętam też jak cienki byłem 10 lat temu. I sobie myślę, że jest spora szansa, że taki trzydziestolatek nie poznał swojej branży na tyle, nie spotkał się z wyjątkowymi przypadkami, nie miał okazji ponieść sromotnej klęski, co także jest wybitnie cennym doświadczeniem.


Nie generalizuję, staram się nie szufladkować, ale też widzę u siebie w pracy jak czasami totalnie wywalone ludzie mają na robotę (także starsi, ale jednak częściej młodzi).

@Spleen Starasz się nie szufladkować - ale Twój cały post jest próbą wytłumaczenia Twojej logiki w której nie ufasz młodym ludziom że są specjalistami w swoim fachu - i że dokonujesz w ten sposób zaszufladkowania. Nie popierasz swoich wniosków jakimiś konkretnymi argumentami, tylko swoim wyobrażeniem tych osób. W twoich przykładach z lekarzem czy policjantem nie przychodzisz postawą otwartą. Ba, Ty podchodzisz już z jakimiś wyobrażeniem ("młody to nie specjalista"), a Twoje zdziwienie że jednak "taki szczawiki a specjalista" jest właśnie wynikiem dysonansu jaki odczuwasz - dysonansu, wynikającego ze zderzenia światu wyobrażonego, z rzeczywistym. Zmień wyobrażenie, to nie będziesz patrzył na wiek specjalisty z którym rozmawiasz, bo staje on się wtedy nie znaczący.


Aktualnie, Twoje podejście jest krzywdzące dla tych osób, ponieważ już na starcie, muszą zrobić więcej niż na przykład taki Twój rówieśnik. Muszą mianowicie przecierać mosty, udowadniając Twoje osobie, że nie są specjalistami z przypadku. Oceniaj ich po wynikach, bo aktualnie oceniasz ich najpierw po wieku (negatywnie) a dopiero jak pokażą wyniki, zmieniasz swoje podejście na pozytywne. To nie jest, ok. Nie muszą Ci nic udowadniać - a jak muszą, to wracam do tego że to Twój problem, a nie tego że mamy tak młodych specjalistów. Nie dorabiaj im roboty, patrząc na nich z góry tylko dlatego że są młodzi.


Nie pisałbym Ci tego wszystkiego, gdyby nie zdanie otwierające:

Jednym z takich dziwacznych stanów psychologicznych, który pojawia się, kiedy człowiek ma lat około czterdziestu, jest to, że na swojej drodze zaczyna spotykać się specjalistów, którzy są młodsi.

To nie jest problem czterdziestolatków, tylko jednostek. Jednostek, które mają problem właśnie z irracjonalnym szufladkowaniem już na starcie, zanim ta osoba pokażę swoje umiejętności.

@Mikel Opisuje swoje spostrzeżenie (sądziłem, że to raczej swego rodzaju ciekawostka), a Ty mi tu analizę przypadku robisz, zarzucasz ksenofobię i opisujesz jak to ludziom dokładam roboty lub ich krzywdzę.


To chyba w pełni naturalne, że każdy posiada jakieś wyobrażenie świata i równie naturalne jest to, że często to wyobrażenie jest mylne lub po prostu niekoniecznie zbieżne z rzeczywistością. To nic nagannego, że nie gwarantuje się kredytu zaufania wobec osoby, która nie wpisuje się w kanon, który jest wynikiem swego rodzaju przyzwyczajenia czy nawet bańki, w której ktoś żyje. I tak jest na przykład z lekarzami - do trzydziestego roku życia korzysta się z pomocy medycznej raczej osób starszych od siebie. Potem następuje punkt zwrotny i z każdym rokiem, coraz więcej spotyka się młodszych specjalistów. Pierwsze przypadki mogą być swego rodzaju zaskoczeniem, mogą sprawić, że człowiek poczuje się dziwnie. Wiadomo, że można z tym walczyć (nikt nikogo nie przymusza do odbywania wizyt u konkretnego fachowca), można to beznamiętnie akceptować, można być wobec tego obojętnym albo też można po prostu zauważyć ten "nowy porządek", przyjąć za normalność i z tym żyć. I wydawało mi się, że właśnie to ostatnie stanowisko zaprezentowałem w pierwszym poście.


Jeśli dentysta przywitałby mnie w garniturze zamiast w kitlu, to także byłoby to dziwne i być może też genrowałoby jakiś niepokój wynikający z tego, że dana sytuacja znajduje się poza znajomym spektrum przypadków. Jeżeli miliarder urządza zbiórkę na leczenie, to wzbudza to niesmak, ale czemu on miałby nie mieć prawa do stworzenia takiej zbiórki? Jeśli polityk wrzuci foto ubrany w spodnie dresowe i marynarkę, to powoduje to zdziwienie, a być może polityk nie powinien generować zdziwka, tylko poczucie bezpieczeństwa - i ponownie odpala się nieufność w kompetencje.


Nic dziwnego nie widzę w tym, by oceniać ludzi po umiejętnościach i dokonaniach, a nie dawać olbrzymi kredyt zaufania. Wolałbym być operowany przez chirurga, który podobnych zabiegów wykonał setki, niż przez kogoś, dla kogo to będzie 3 operacja. Preferuję podróże samolotem pilotowanym przez osobę, która jest oblatana i w burzy i w wietrze i w słońcu, niż z kimś kto dopiero dociera się w trudnych warunkach. Czy zawsze mogę sam decydować komu powierzam swoje życie/finanse/otoczenie? Oczywiście, że nie. Czy mogę bezgranicznie polegać na doświadczonych profesjonalistach - no pewnie, że nie. Czy mnie to boli? Nie, ale czemu nie miałbym wątpić w czyjeś kompetencje, szczególnie jeśli danej osoby nie znam?

@Spleen Jeżeli stałbyś z boku i dokonał takie obserwacji, wtedy nie uderzałbym do Ciebie jak do obserwatora. Przedstawiłeś jednak opinię a nie obserwację:

tutaj potrzebuję kogoś co najmniej w moim wieku, a najlepiej tak trochę starszego


czyli nie jesteś obserwatorem, tylko uczestnikiem tych zdarzeń - a to jak podchodzisz do zdarzeń nie jest powodem do chwalenia Cię za postawę, wręcz przeciwnie.


Podejście z dozą ostrożności do rzeczy nieznanych jest w naszym naturalnym instynkcie.

Jednocześnie, prokreacja też jest w naszym naturalnym instynkcie - a mimo wszystko gwałty nie są społecznie akceptowalne. Dlatego rozróżniałbym to co jest naturalne, od tego co jest społecznie akceptowalne.


Patrzenie "przez pryzmat" jest naturalne - ale nie zawsze powinno być powszechnie akceptowalne. Szczególnie, że jak sam słusznie zauważyłeś, pryzmat zmienia się z biegiem lat i coś co kiedyś było zaskoczeniem, teraz jest normą - choćby to że kobiety mają prawo głosu. Rozumiem że te 200 lat temu tak samo komuś nie w smak było kiedy był obsługiwany przez kobietę, wychodząc z przeświadczenia, że do facetów ma większe zaufanie. Czy jest/był to właściwy punkt widzenia? Czy z perspektywy lat, ludzie Ci doszliby do takich samych wniosków jak teraz?


Zrozum, można być wstrzemięźliwym w stosunku do doświadczenia specjalisty z którym współpracujesz. Ale wstrzemięźliwość polega na zapewnieniu sobie bezpieczeństwa, wynikającym z braku pewności - a nie na wyrokowaniu z góry że będzie niebezpiecznie na podstawie domysłów i wyobrażeń. Inaczej - czym innym jest czujność na potencjalne zagrożenie a czym innym jest unikanie ryzyka. Nigdzie nie mówiłem że z góry powinieneś dać im kredyt zaufania. Proponowałem jednak wyrzucić z głowy to głupie przeświadczenie że skoro młody to znaczy że niedoświadczony. Może tak być ale w wielu przypadkach to jest tylko Twoja imaginacja - i jeżeli każdego będziesz wrzucał do jednego worka i będziesz wybierał posła/chirurga/radcę prawnego uwzględniając kryterium wieku (a nie doświadczenia), wtedy będziesz szedł na skróty i krzywdził osoby których nie wybrałeś - bo nie wybrałeś ich ze względu na brak kompetencji - tylko ze względu na swoje przeświadczenie i skrótowe myślenie. W swoim poście, zwyczajnie pokazałeś jak bardzo idziesz na skróty.

To jeden z fundamentów kryzysu wieku średniego - dostrzegasz osoby dużo mlodsze, które są bardziej ogarnięte i osiągnęły więcej niż ty... Pszypał, nie tak to miało wyglądać...

Pierwszy raz takie uczucie miałem gdy oglądając mecz czy inne wydarzenie sportowe na boisko wszedł zawodnik będący w moim wieku, lub co gorsza, młodszy. Milik był szokiem dla mnie, że taki młody a taki dobry.

Daleko mi do 40 ale już chyba przywykłem do takich widoków

@ZohanTSW

Milik był szokiem dla mnie, że taki młody a taki dobry

9c823a54-f693-453c-ba21-8ec4553183c3

@Zarieln w wieku 18 lat grał znakomicie jak na swój wiek i jak na Polaka, nie rozumiem z czego się śmiejesz.

Zaloguj się aby komentować