Jedni pracują, inni dziś wypoczywają, inni pieką chleb*.
Dzisiaj trochę inny bochenek, bo uznałam że moje umiejętności obróbki są na tyle wystarczające i sypnęłam 10% mąki żytniej razowej.
Wcześniej tego nie robiłam, w obawie o zmniejszenie siły ciasta i rozpłynięcie się bochenka (mąka żytnia nie wytwarza glutenu), fakt - ciasto było trochę bardziej lepiące, ale finalnie mu to nie zaszkodziło.
Fermentacja poszła jak kuna w agrest, pierwszy raz mi w ogóle urósł w lodówce, w piekarniku też jak widać na zdjęciu, pęknięcie było dzikie.
W smaku jest również bardziej chlebowy i bardziej kwaśny. To żyto wspaniale podkręciło smak. Wg mnie lepszy niż z dodatkiem razowej pszennej. Zobaczymy co jeszcze rodzina powie, ale raczej będzie to stały dodatek do chleba.
*) w zasadzie to chleb był robiony już wczoraj i wstawiony na noc do lodówki, a dzisiaj tylko upieczony
#365chlebowgazelki

