Jako pobocznego obserwatora upadku wartości, zasad, wiary i innych cnót, pewne zjawisko w sposób szczególlny wzbudza we mnie niezły ubaw przemieszany z politowaniem. Mianowicie: narzekanie, rozpacz, użalanie się nad sobą, gniew, zazdrość, załamanie nerwowe, i inne pochodne tychże, z powodu rzekomych zdrad osób pozostających w relacjach nieformalnych.
Otóż, jeżeli ktoś bierze udział w recyklingu, takim jak konkubinat, czy inne spotykanie się i udawanie małżeństwa, nie może być mowy o jakiejkolwiek zdradzie, wszak ktokolwiek nie przysięga komukolwiek wierności przed Bogiem, a jeżeli jest poganinem, to przed urzędnikiem Stanu Cywilnego, lub nie zawiera jakiejkolwiek innej tego typu umowy na piśmie w okolicznościach nadającym temu aktowi krzty powagi.
Recykling rządzi się swoimi prawami i nie istnieje w nim pojęcie jakiejkolwiek zdrady, skoku w bok, doprawiania rogów. Po prostu, twój mężczyzna, lub twoja kobieta nie jest twoja. To tylko twoja kolej, a to, że w takich okolicznościach ktoś szykuje się do popełnienia rytualnego seppuku jakoby rzekomo zdradzająca osoba miała być jego/jej pierwszą, i ostatnią, jest karykaturalizacją pojęcia miłości i nie jest godne nawet zakwalifikowania jako coś godnego pożałowania, a jest pospolitą żenadą i brakiem jakiegokolwiek szacunku do samego siebie i godności.
Takie oto okoliczności funkcjonowania funduje nam, a raczej ludziom padającym jej ofiarą, Seksualna Rewolucja.
#malzenstwo #relacje #spoleczenstwo #zwiazki #seks #wiara #slub #konkubinat #kobiety #mezczyzi #recykling #seksualnarewolucja