Jak wygląda transport pomocy humanitarnej w strefę wojny
Od grudnia zeszłego roku zaangażowałem się w działania kieleckiej Fundacji Kaganek. Organizują Oni już od ponad roku transporty pomocy humanitarnej do Ukrainy, aż pod linię frontu.
Do tej pory mi samemu udało się wziąć udział w tylko dwóch takich transportach i tylko do Winnicy. Jednak mimo odległość od strefy bezpośredniego zagrożenia, strach przed wyjazdem zdecydowanie był. Co prawda ustępował on już w momencie wyjazdu, ale to chyba tylko kwestia zajmowania umysłu działaniem. Dlatego, tym bardziej jestem pełen podziwu dla Magdy, która organizuje te transporty i sama uczestniczyła w większości z nich. Słuchając jej historii, zacząłem się zastanawiać, czy sam wytrzymałbym taką presję psychiczną i czy strach przed realnym zagrożeniem nie wziąłby góry.
Jak wy do tego podchodzicie? Czy wzięlibyście udział w takim wyjeździe jako wolontariusze? Czy nie balibyście się tak realnego zagrożenia?
Jeżeli chcielibyście się dowiedzieć więcej, jak wyglądają takie transporty, to zapraszam na moją rozmowę z Magdą: