Przede wszystkim fatalizm i kontrarianizm prowadzący do nihilizmu poznawczego.
Lekkie wpływy gnostyckie/buddyjskie przecinane niekiedy hedonizmem i thelemą. W przeciwieństwie jednak do gnostyków i buddystów nie wierzę w oświecenie. U G Krishnamurti był bardzo krytyczny do tego pojęcia i uważał, że to nie żadne oświecenie, a wielkie nieszczęście. Był przez to w wielkim konflikcie ze swoim dawnym mentorem Jiddu Krishnamurtim. Czytając kiedyś przypadkiem blog, który mniej więcej nazywał się "rants with undead god" jeszcze bardziej wpadłem w smutek i marazm.
Jak dla mnie nie wiadomo już czy świat to więzienie, plac zabaw, miejsce do nauki, żart czy symulacja. Jeżeli istnieje jakaś nadświadomość, wieczny mózg Boltzmanna, Śunjata, Hadit, czy inny ostateczny stan, który wnika w materię, bądź ją stwarza, to w swoim szaleństwie specjalnie kazał się uwięzić niższym od siebie bytom, by uwolnić się od nudy. Dlaczego więc usilnie pragniemy wyimaginowanej wolności, skoro nawet to co nas wypełnia jej nie chce? A potem będzie płacz, bo wróciliśmy tam gdzie nie chcieliśmy.
#filozofia #religie #depresja #nihilizm