Jak bardzo przez ostatni rok szalejąca inflacja wpłynęła na wasze codzienne decyzje zakupowe? Z czego zrezygnowaliście lub może znaleźliście tańsze odpowiedniki? Gotujecie inaczej, sprzątacie inaczej, robicie zakupy w innych miejscach niż dotychczas? Nie chodzi mi o to, czy np. zamieniliście wakacje na Malediwach na Egipt czy inną Tunezję, tylko co robicie, aby na te ewentualne ekstra sprawy nadal wystarczało.
Moja lista zmian:
  • Całkowita rezygnacja z jednorazowych nawilżanych chusteczek do sprzątania kuchni lub łazienki (hurra! ekologia!)
  • Przed zakupami w dyskontach sprawdzam promocje, potem ustalam menu na następny tydzień i dopiero tworzę listę zakupów
  • Na obiad częściej jest surówka z kiszonej kapusty niż sałatka z pomidorów, kalafior czy inne luksusowe obecnie warzywa (ponownie pocieszam się, że nasza kapusta to tzw superfood, no i ekologiczniej, bo rośnie w kraju, a nie gdzieś w północnej Afryce)
  • Z czerstwego chleba sama robię grzanki, nie kupuję już gotowych. W wersji superoszczędnej wkładam je do piekarnika przy okazji obróbki w nim innych potraw
  • Chemię gospodarczą, np. kapsułki do prania czy tabletki do zmywarki najczęściej kupuję na allegro, jest zwykle taniej, niż na promocjach w sklepach stacjonarnych
  • Nauczyłam się chodzić do pracy z własnym jedzeniem, ale na cateringu mam chyba największe oszczędności.
  • W wielu ciastach masło można z powodzeniem zastąpić olejem rzepakowym. Tak jest nawet zdrowiej.
Wrzućcie wasze rozwiązania antybiedowe.
glebogryzka

@A.Star Ja przez inflacje przestałem jeździć na zakupy (żona jeździ ja z auta przynoszę)

A.Star

@glebogryzka Rozumiem, mężczyźni zwykle mają delikatniejszą psychikę

Kubilaj_Khan

@A.Star do tej pory nie zmieniłem nic. Za kilka miesiecy skonczy mi się tania taryfa na prad i gaz wtedy się zobaczy.

blimsien_yankovic

Ja zacząłem żywić się na mieście (nie zawsze zdrowo, tak pół na pół). Jednak wychodzi taniej.

walus002

@A.Star ogólnie nie mam jakiś super zmian w budżecie dostałem podwyżkę która jakoś rekompensuje zmianę cen.

Z głównych rzeczy to zrezygnowałem z zamawiania jedzenia.

Kiedyś kilka razy w miesiącu, a teraz raz na kilka miesięcy.

Druga to często kupuje mięso na promocji i zamrażam ale to też nie poluję na promocję, a jak akurat jest i jestem w sklepie to kupię więcej.

A.Star

@blimsien_yankovic Żywienie na mieście wychodzi taniej?

XDDDDDDD

@A.Star @blimsien_yankovic za takiego burger z frytkami 40zł+ mam w domu żarcia na cały dzień w postaci burgerów.

Więc tak średnio bym powiedział

blimsien_yankovic

@A.Star @XDDDDDDD W zależności gdzie mieszkasz. U mnie bar mleczny i abonament 23 PLN za zupę z 2 daniem + kompot. Dziś pierś z kurczaka, ziemniaki + bukiet surówek. Zupa to kapuśniak.


Doliczcie sobie koszt przygotowania (gaz + prąd) oraz magazynowania (lodówka). Umycie (woda), twój czas. Za tydzień wychodzi 161 PLN za 7 obiadów. Porcje są spore.


Za obiady za Luty: 644 PLN w zaokrągleniu 650 PLN. Dojazdu nie liczę ponieważ jest w drodze po pracy i nic nie nadrabiam. Po taki obiedzie około 17:00 można zrezygnować z kolacji. W Sobotę i w Niedzielę trzeba dojechać jedynie - plus minus - 10 km


Jedynie dochodzi śniadanie w pracy w postaci zrobienia sobie kanapek ale to grosze.


A ta druga strona to czasami zdarza się ze zamiast obiadu jest Kebab za 28 PLN duży w bułce. Kebab zostaje na drugi dzień ponieważ porcje są nie do przejedzenia.


Szukajcie knajp, testujcie. Nie w każdej chcą orżnąć klienta.

Dzban3Waza

Ja w huj rzeczy nie kupuje, dla zasady xD bo pamiętam ceny sprzed roku dwóch xD nie płacę nie jem i Hui xD

A.Star

@blimsien_yankovic Dla mnie bar mleczny to byłaby daleka wyprawa. Poza tym mam rodzinę do wykarmienia, więc gotowanie w domu jest w naszym przypadku łatwiejsze i tańsze.

Zaloguj się aby komentować