Ja pi⁎⁎⁎⁎le.
Kolejne wyszukiwanie działki.
No jest! Za droga, ale w miarę fajna.
Umawiamy się z agentem.
Oglądamy 10 minut, w sumie nie wiem po co, bo sprawdzone wszystko wcześniej.
Decyzja - bierzemy za gotówkę.
Umowa z agentem - podpisana. Zadatek dać? Nie, nie trzeba.
Przypominamy się po tygodniu o dopięcie transakcji. Tak tak, oczywiście.
Drugi raz, trzeci.
Jeszcze w międzyczasie podobno rozmawiał z właścicielem, bo ustalaliśmy przyczynę wpisu o służebność w KW i ewentualną obniżkę ceny w związku z tym.
Po miesiącu:
Noooo, bo właściciel sprzedał komu innemu
W umowie zapis, że jak spróbujemy kupić poza biurem to sprawa sądowa.
Ciśniemy kolesia a ten "no napisałem tak, hehe, ale sądy stwierdziły, że to nie jest ważne". Co możemy zrobić jemu? Ano nic.
C⁎⁎j mi w d⁎⁎ę, 8 fajnych działek zmieniło właściciela na osoby mi nieznane przez tego zjeba.
Oczywiście zostały same gówna i znowu trzeba będzie polować.
#nieruchomosci