Idę sobie, palę blanta i nagle jakiś ziomek mnie zaczepia i mówi:
- You have weed.
- Yes.
- Can i walk with you. - oznajmił bardziej niż zapytał
- Sure. - odpowiedziałem, bo czemu nie.
- Oooo, you re my nig** (nie wiem czy można tu tak pisać XD). Say it!
Tu napomne że typ był Murzynem z dredami. Taki trochę bob Marley tylko przed 30.
- ? - zapytałem oczami
- Say nig** you can say it! its ok this time! - i szczerzy zęby i mnie namawia dalej.
XDDDD
Nie wiedziałem o c⁎⁎j mu chodzi i wydawało mi się to cringeowe, więc się zacząłem szczerze śmiać i okazało się że gościu na⁎⁎⁎⁎ny po prostu, jak to czasem w życiu bywa. Taki chciał być chyba za fajny czy coś XD nie wiem.
Summa summarum zbiliśmy łokcia i posmialismy się trochę. Przemaszerowalismy z kilometr rozmawiając nieco o d⁎⁎ie Maryny, a troche o tym, że życie jest spoko i fajnie jest być bezinteresownie uprzejmym dla zupełnie obcych sobie osób, od tak z kimś zupełnie sobie nieznanym spędzić chwilę, pośmiać się wspólnie i zreflektować nad tym śmiesznym żyćkiem, które bez takich chwil byłoby zwyczajnie nudne.
Bardzo fajny wieczór, na +.
See you around "Burn-a-bus" XD
#spacer #truestory #narkotykizawszespoko #przemyslenia