Hejka,
Chcialem sie podzielic przemowieniem francuskiego senatora pana Malhureta, mialo to miejsce podczasz obrad senatu 05/03, zaimponowal mi, bardzo dobrze napisane, oratorsko tez swietnie, ze spokojem , w takim stylu de Gaulle"a. Odrazu mowie ze tematyka #ukraina #trump #polityka . Sam mowca byl wczesniej w klasycznej prawicy UMP/ LR (2014-2017) a teraz w niezalznej grupie LIRT ( prawicowy plankton). Tlumaczenie GPT ale sprawdzilem i przekaz i stylistyka OK potentegwalem troche.
" Europa znajduje się na krytycznym zakręcie swojej historii. Amerykańska tarcza się chwieje, Ukrainie grozi porzucenie, a Rosja umacnia swoją pozycję. Waszyngton stał się dworem Nerona: cesarz podpalacz, ulegli dworzanie i błazen na ketaminie odpowiedzialny za czystki w administracji publicznej. To dramat dla wolnego świata, ale przede wszystkim dramat dla samych Stanów Zjednoczonych.
Przesłanie Trumpa jest jasne: nie ma sensu być jego sojusznikiem, bo i tak nie będzie cię bronił, nałoży na ciebie większe cła niż na wrogów, a jednocześnie zagrozi zajęciem twoich terytoriów, wspierając dyktatury, które cię najeżdżają.
Król układów pokazuje teraz, jak wygląda sztuka negocjacji na kolanach. Wydaje mu się, że zastraszy Chiny, ustępując przed Putinem, ale Xi Jinping, widząc ten upadek, z pewnością przyspiesza przygotowania do inwazji na Tajwan.
Nigdy w historii żaden prezydent Stanów Zjednoczonych nie skapitulował przed wrogiem. Nigdy żaden nie poparł agresora przeciwko sojusznikowi. Nigdy żaden nie podeptał amerykańskiej konstytucji, nie wydał tylu nielegalnych dekretów, nie usunął sędziów mogących go powstrzymać, nie zwolnił całego dowództwa wojskowego, nie osłabił wszystkich mechanizmów kontrolnych, nie przejął kontroli nad mediami społecznościowymi. To nie jest „dryf w stronę autorytaryzmu”, to początek konfiskaty demokracji.
Upadek Republiki Weimarskiej i jej konstytucji zajął miesiąc, trzy tygodnie i dwa dni. Wierzę w siłę amerykańskiej demokracji, kraj już protestuje. Ale w ciągu jednego miesiąca Trump wyrządził Ameryce więcej szkód niż przez cztery lata swojej poprzedniej prezydentury.
Walczyliśmy z dyktatorem, teraz walczymy z dyktatorem wspieranym przez zdrajcę. Osiem dni temu, w chwili gdy Trump poklepywał Macrona po plecach w Białym Domu, Stany Zjednoczone głosowały w ONZ razem z Rosją i Koreą Północną przeciwko Europejczykom.
Dwa dni później, w Gabinecie Owalnym, tchórz, który unikał służby wojskowej, pouczał bohatera wojennego Zełenskiego o strategii, by następnie potraktować go jak stajennego, nakazując mu podporządkowanie się lub rezygnację.
Co robić wobec tej zdrady? Odpowiedź jest prosta: stawić czoła. Przede wszystkim nie popełnić błędu. Klęska Ukrainy byłaby klęską Europy. Państwa bałtyckie, Gruzja i Mołdawia są już na liście. Celem Putina jest powrót do Jałty, gdzie połowa kontynentu została oddana Stalinowi. Kraje Południa czekają na wynik konfliktu, by zdecydować, czy powinny nadal szanować Europę, czy mogą ją bezkarnie deptać.
Putin chce zakończenia porządku ustanowionego przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników, którego podstawową zasadą jest zakaz zdobywania terytoriów siłą. Ta idea leży u podstaw ONZ, a jednak dzisiaj Amerykanie głosują za agresorem i przeciwko ofierze, bo trumpizm i putinizm mają tę samą wizję świata: powrót do stref wpływów, w których wielkie mocarstwa decydują o losie małych krajów.
Mnie Grenlandia, Panama i Kanada; tobie Ukraina, kraje bałtyckie i Europa Wschodnia; jemu Tajwan i Morze Południowochińskie. To właśnie nazywa się „realizmem dyplomatycznym” na oligarchicznych przyjęciach w Mar-a-Lago.
Jesteśmy więc sami. Ale twierdzenie, że nie można oprzeć się Putinowi, jest fałszywe.
Wbrew kremlowskiej propagandzie Rosja ma się źle. W trzy lata rzekomo druga najsilniejsza armia świata zdołała zająć jedynie skrawki terytorium kraju trzy razy mniej ludnego. Stopy procentowe na poziomie 25%, załamanie rezerw walutowych i złota, katastrofa demograficzna – Rosja stoi nad przepaścią. Wsparcie amerykańskie dla Rosji to największy błąd strategiczny popełniony kiedykolwiek w czasie wojny.
Wstrząs jest silny, ale ma pewną zaletę: Europejczycy wreszcie wychodzą z zaprzeczenia. W jeden dzień w Monachium zrozumieli, że przetrwanie Ukrainy i przyszłość Europy zależą od nich samych. Mają trzy zadania.
Po pierwsze, przyspieszenie pomocy wojskowej dla Ukrainy, by zrekompensować amerykańską zdradę, umożliwić jej obronę i zagwarantować Europie miejsce przy stole negocjacyjnym. To będzie kosztowne. Trzeba skończyć z tabu dotyczącym wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów. Trzeba ominąć moskiewskich wspólników wewnątrz Europy, tworząc koalicję chętnych, z Wielką Brytanią na czele.
Po drugie, żądać, by każdej umowie pokojowej towarzyszył zwrot porwanych dzieci, więźniów i absolutne gwarancje bezpieczeństwa. Po Budapeszcie, Gruzji i Mińsku wiemy, ile warte są umowy z Putinem. Takie gwarancje wymagają siły militarnej zdolnej zapobiec kolejnemu najazdowi.
Wreszcie, najpilniejsze zadanie – odbudowa europejskiej obronności, zaniedbanej od 1945 roku i zniszczonej po upadku muru berlińskiego.
To zadanie heraklejskie. Ale od jego powodzenia zależy ocena przywódców demokratycznej Europy w podręcznikach historii.
Friedrich Merz właśnie ogłosił, że Europa potrzebuje własnego sojuszu wojskowego. To przyznanie, że Francja miała rację, od dziesięcioleci apelując o strategiczną autonomię. Teraz trzeba ją stworzyć.
Niezbędne działania:
-
Masowe inwestycje,
-
Wzmocnienie Europejskiego Funduszu Obronnego poza kryteriami z Maastricht,
-
Ujednolicenie systemów uzbrojenia,
-
Przyspieszenie integracji Ukrainy, dziś największej armii europejskiej,
-
Przemyślenie roli odstraszania nuklearnego na bazie francuskich i brytyjskich możliwości,
-
Rozwój tarczy przeciwrakietowej i systemów satelitarnych.
Ale prawdziwe zbrojenia Europy to jej zbrojenia moralne. Musimy przekonać opinię publiczną, zmierzyć się ze zmęczeniem wojną i strachem, a zwłaszcza ze wspólnikami Putina – skrajną prawicą i lewicą.
Czy to koniec NATO? Ryzyko jest duże. Ale ostatnie decyzje Trumpa w końcu zaczęły budzić Amerykanów.
Los Ukrainy rozstrzyga się w okopach. Ale zależy także od tych, którzy w USA walczą o demokrację, i od naszej zdolności do zjednoczenia Europy.
Nasi przodkowie pokonali faszyzm i komunizm, płacąc najwyższą cenę. Naszym zadaniem jest pokonanie totalitaryzmów XXI wieku.
Niech żyje wolna Ukraina, niech żyje demokratyczna Europa!"
