@Fausto Pisanie, że picie wina (nawet w ograniczonych ilościach) ma pozytywny wpływ na zdrowie jest manipulacją i nadużyciem. Picie wina ma pozytywny wpływ na niektóre wybrane markery biochemiczne uważane za korelujące z dobrym stanem zdrowia. Nawet sami autorzy opracowania o którym mówimy nigdzie nie piszą, że picie wina jest zdrowe. Piszą tylko że "może mieć pozytywny wpływ na zdrowie". Różnica między "może mieć" a "ma" jest ogromna, pomimo, że brzmi podobnie. Powiedzenie, że "pan Jan może być milionerem" nie znaczy, że pan Jan milionerem jest.
Dokładnie to samo co o winie możemy napisać o paleniu tytoniu - są zupełnie poważne badania które wskazują, że może mieć pozytywny wpływ na zdrowie. Zresztą co do tytoniu to w zasadzie do lat 70 powszechnie uważano, że jest on nieszkodliwy, a może nawet i zdrowy. I pomimo tego, że wszyscy w zasadzie wiedzieli, że tytoń jest szkodliwy, to naukowcy udowadniali, że to nieprawda. Podobnie było na przykład z benzyną ołowiową.
Stwierdzenie, że nie ma zdrowych i nieszkodliwych dawek alkoholu to wynik naukowego konsensusu, który wynika z analizy tysięcy różnych badań i ogromnej ilości danych zbieranych przez dziesięciolecia. Owszem, są pewne przesłanki, że picie wina może np. zmniejszać ryzyko np. niektórych chorób serca. Ale za to picie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia szeregu innych chorób, w tym również psychicznych. Bilans zysków i strat i tak wychodzi ujemny.
Ostatecznie różnica miedzy piciem wina a wódki jest taka, że w pierwszym przypadku pijesz zdrowy ekstrakt z winogron wymieszany z trucizną, a w drugim samą truciznę bez dodatków. Faktycznie obserwuje się, że ludzie pijący wino są generalnie zdrowsi niż reszta populacji. Ale uważa się, że wynikiem tego nie jest samo picie wina ale to, że wino po prostu piją ludzie lepiej wykształceni, bogatsi i bardziej dbający o zdrowie. Na tym polega paradoks.