#fafasiezaburza #heheszki #psychiatria

TLDR: Jak kiedyś z psychiatryka zwiało się.

60. Żyjąc sobie myślę, co jeszcze mogłabym napisać pod tagiem, tak aby tchnąć w niego trochę życia i powrócić do przyjemności pisania. Obecnie swoje żyćku mogłabym zawrzeć w dwóch prostych słowach piosenki Ladaco "Jest dobrze". Ostatnio w rozmowie z kumpelą doszło do tego momentu, że opisywałam jej jak zwiałam z psychiatryka w wieku 17 lat przy pierwszej hospitalizacji, a jako że to całkiem zabawna historia postanowiłam podzielić się nią również z Wami. Tak też więc, zaczynamy.

W Garwolinie w szpitalu, zbliżał się już 3 miesiąc pobytu. Stan zdrowia mocno uregulowany, więc w głowie pojawiały się tylko harce i swawole. Zalewanie łazienki, bitwy na poduszki, kolędowanie po salach. Taki kolonialny vibe, tylko że zamiast repremendy do nauczycielki, kończyło się czasem zastrzykiem pacyfikującym w d⁎⁎ę. W niektórych miejscach nie wolno się śmiać. W tamtym już momencie w głowie pojawiała się natrętna myśl "a gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać stąd... gdziekolwiek"? Miałam sny dzień w dzień z uciekaniem. Na samą myśl o tym, czuje jak hormony zaczynają pracować w pobudzeniu nawet teraz. Moja przyjaciółka z tamtego okresu A. też miała w sobie taki gen gagatka, więc fantazjowałyśmy sobie o tym w wolnych chwilach, które to mieliśmy w sumie cały czas. XD Przed budynkiem był sobie taki plac i spacerniak w moim ulubionym stylu, który bym określiła jako "PRLvibe". Miałyśmy zgodę, aby z opiekunem i niewialką grupką innych pacjentów wychodzić tam i korzystać ze słońca. Od razu przy wyjściu łypnełam swoim bystrym oczkiem, że brama wjazdowa główna do kompleksu jest otwarta, pewnie z powodu jakiś dostaw. Ja pierdziu, ja pierdziu tam zza bramy już powiew wolności uderza mnie w nozdrza. Daje grypserą znać ("ej, ej A. patrz! XD), że to może być ta chwila. Teraz jak się tam zbliżyć z tego placu bez przypału. Niczym pomysłowy dobromir stworzyłyśmy najbardziej innowacyjną zabawę ucieczkową, czyli rzucanie piłeczką przez koło hula-hop. Piłka hyc przez kółko coraz dalej i dalej wzdłuż budynku. Pod sam koniec jak byłyśmy z pareset metrów od grupy uslyszałysmy tylko "Dziewczyny wracajcie tutaj", łyp-łyp oczami po sobie i sekundę po, już bieglysmy w stronę bramy. Wyleciałyśmy jak burza, z tyłu słysząc naiwne ochroniarskie "Dziewczynki, gdzie Wy tak biegniecie?". Widziałam, że próbuje ruszać za nami jak musiałam się wrócić po zagubionego po drodze buta, ale nie miał szans z psychiczną, młodą krwią.

Hi hi ha ha, zwiałysmy he he he i co teras? Głupio to rozegrałysmy na starcie, bo wyleciałyśmy w stronę od miasta, zamiast do. Wyladowałyśmy w krzakach przy jakiś pobliskich działkach, dygając co chwila w paranoi ze ktoś tam chodzi i szuka nas. Każdy dźwięk to było wstrzymanie oddechu. Co gorsza to był krzak pokrzyw, ale bałyśmy się zmieniać miejsce. W końcu w naszych głowach trwała obława na uciekinerki z helikopterami i psami tropiącymi. XDD Trochę tam posiedzialimy, myśląc do dalej. W końcu na działkach nie będziemy budować nowego życia. Trzeba się jakoś dostać do miasta. Na drodze stał nam tylko Wielki Garwoliński Kompleks Psychiatryczny. Nie wiem co my miałyśmy w głowach, ale zamast jakoś od tyłu to wszystko okrążyć, to my dzida przez sam środek wzdłuż takiego sądowego oddziału, dla tych najgorzej pofiziowanych i oddział detoksykacji. Jakoś przez te płoty przeszłyśmy. Idziemy na PKS. Chcemy się dostać do Wawki.

Na dworcu rozglądamy się, za jakimiś dobrymi duszami, co mogłyby nam pożyczyć na bilet, udało się. Pan Numer Trzy na pytanie czy będzie mógł pożyczyć na bilet, a w Warszawie siostra koleżanki na dworcu odda (nie wiem jak to wykombinowałyśmy sobie), powiedział że na spokojnie kupi nam te dwa bilety. Taki fart, nie wierzę. Czekamy już z tymi biletami, które pachniały jak niezły przypał, a tu ziut podjeżdża radiowóz. Nie minęła chwilą jak nas wyczaili i podeszli. Poszło szybko: "Pani Fafa, Pani A.?- Eee tak. - Zapraszamy do radiowozu". Jeszcze spojrzałyśmy na twarz tego Pana co nam bilet kupił. Kurde, mam nadzieję że nie złamałyśmy mu jakoś zaufania do świata i młodzieży. My się nie dowiemy, on się nie dowie. Głupio wyszło. XD

W szpitalu oddali nas bez większych ceregieli, chwilą gadania i następnego dnia był już wypis ze szpitala. XDDDD Jeeej! Udało nam się wywalczyć wolność!!! XDDDD

Do dzisiaj sobie myślę, że mogłyśmy to inaczej, sprytniej rozegrać, aby rzeczywiście się udało. Tylko w sumie po co, bo na tym etapie pozostało ze mną to nieźłe, przypałowe wspomnienie.

d95287a6-d8ca-41d2-83f6-592256881c79

Komentarze (29)

cebulaZrosolu

@Fafalala ej to ten szpital gdzie Kotański z narkomanami zaczynał? Bo kiedyś czytałem o nim książkę to było, że z Wawy się do Garwolina przeniósł właśnie

beb17054-61f5-452e-b055-f33f1e9ed958
Fafalala

@cebulaZrosolu Tak, to chyba jego dziecko było. Ale nie miał zbyt dobrej sławy wśród pacjentów

cebulaZrosolu

@Fafalala w sensie, że "chujec"?

Fafalala

@cebulaZrosolu chyba idea Monaru nie do końca przemawia do współczesnych ćpunów. Dużo osób stamtąd zwiewało.

cebulaZrosolu

@Fafalala u mnie Monar otworzyli w 94.


Większość narkomanów sama się wykończyła, ale na pewno komuś też to pomogło

Fafalala

@cebulaZrosolu no jakimś 3 osobom. XD

Fafalala

@cebulaZrosolu co ja źle w życiu zrobiłam? Też chcę rentę za nieudane życie. XD

Byk

@cebulaZrosolu ona nie leżała na detoksie

Fafalala

Komentarz usunięty

Klamra

@Fafalala największą wartością w Twoich wpisach jest tak obrazowe opisywanie emocji, że jak to czytam, to czuję Twój klimat. Zapachy, dotyk, wrażenia słuchowe. Wszystko jest tak opisane, że to czuje. Jakby się czytało dobrą książkę. Powtarzam się, ale masz mega "pióro" Nie wiem z czego to wynika. Może z tego, że sam jestem nerwicowcem lękowym po terapii. Może dlatego, ze miałem dziewczynę z depresją. Że liznąłem tych stanów, choć na pewno nie w takiej skali jak Ty. Może to przez doświadczenia z używkami w przeszłości. Ale ja po prostu odczuwam to co Ty piszesz. I z tego powodu, śmiem stwierdzić, że wiem o co Ci chodzi. To jest doświadczenie kompletne. Dlatego tak bardzo Ci kibicuje w odzyskaniu równowagi. Ja to w jakiś sposób osiągnąłem, choć ostatnio nie jest dobrze, ale jest nieporównywalne, do tego, co przezywałem. Dlatego każdy Twój wpis, jest dla mnie "doświadczeniem"

Fafalala

@Klamra ojojoojj, ja nawet nie wiem co odpisać na to. Znaczy dziękuję, ale często mi się wydaje, że w dosyć prostacko opisuje co się tam dzieje ze mną. :p Mam nadzieję, że częściej Cię będę zabierać na takie zabawniejsze wycieczki. :) I dziękuję.

Klamra

@Fafalala Nope. To są jedne z fajniejszych podróży na hejto. I prosto nie oznacza prostacko. Za dużo w tym szczerości i autentyczności, żeby to było prostackie.

Fafalala

@Klamra no kurde bele, dziękuję. Ja jak coś opisuje, mocno to widzę w głowie. Może to jest to, że umiem to w miarę zwięźle to przerzucić na słowa. A nie wiem sama, jakoś tak wychodzi. XD

Byk

Który to był rok?


Byłem w Garwolinie w 2002 roku, w tym budynku dla największych psycholi, biały 5.5 metrowy mur, który na początku służył dla OTU.

Fafalala

@Byk byłam w 2010 r. na ostrej psychiatrii, czyba 9, ale mogę zmyślać. Co tam porabiałeś? Wakajki? XD Taaak pamiętam ten mur, pobudzał fantazje. Masz kapsułe czasu. 😉 https://youtu.be/Ztafoqx1toc?si=XpgJcPE6TkpbFmtf

Byk

@Fafalala oddział terapii uzależnień dla młodzieży dr. Wilka, nie wiem, który to miało numer w nomenklaturze. Siedziałem za murem 90% czasu, wychodziłem czasami na zakupy dla grupy, albo jakieś wycieczki, z okien widzieliśmy tylko ten detoks naprzeciwko.


Jak się tam sprowadziliśmy, z Otwocka przenieśli oddział, to największe uliczniki miały paranoję, że ich w więzieniu zamknęli, przez ten mur, kraty i systemy kamer.

Byk

@Klamra @cebulaZrosolu

Co by nie być gołosłownym...

d80546b5-4ad4-498e-87a5-fd018354e1f4
Fafalala

@Byk no oddział wyglądał przerażająco, serio jak kicie. Zdjęcia też jednoznaczne. Przyznaj się za co kiblowałeś, nie wierze że za niewinności. :D

Byk

@Fafalala generalnie to za jointy...


Ja nie chciałem przestać jarać, rodzice się na to nie godzili. Inne czasy, moi starzy nic o dragach nie wiedzieli. Jak Mama poszła do Monaru na Hożej, czegoś się dowiedzieć, to jakiś huj jej nagadał, że na pewno już browna palę i musi mnie z domu wyrzucić.


Wiele razy spieprzałem z domu, podkradałem im hajs, ciągła wojna.

Nie dawali sobie ze mną rady i po prostu mnie tam oddali, powiedzieli, że póki nie skończę terapii to nie przyjmą mnie do domu. Byłem tam 8 miesięcy, ukończyłem leczenie. Poszedłem w wieku 16 lat, wyszedłem jak miałem 17.


Zasady monarowe, jak za Kotańskiego, praca i dociążenia, ,dojeżdżanie" psychiczne. Wraz z wejściem Polski do UE, zakazów takich form terapii, poszanowanie jednostki itd.


Zostały zdjęcia, gówniany dyplom i świadomość.


Dzięki temu umiem bardzo dobrze sprzątać, trzymać porządek i robić pompki Generalnie takie wojsko dla młodzieży, plus codzienna terapia i częste spotkania z psychologiem.

dad8c57b-8314-4e00-92a6-7b9e289a5db1
cebulaZrosolu

@Byk czyli w skrócie Kotański i jego metody git czy kit?

Fafalala

@cebulaZrosolu chyba git do tresury psa, nie pomocy ludziom wyjścia z nałogu. Ale dobrze i tak, że coś tam na swój sposób próbował zadziałać systemowo w tym temacie. Zresztą nie wiadomo, w jakiej formie to zaczynało, a jak skończyło

cebulaZrosolu

@Fafalala ta książkę o nim czytałem lat z 10 temu, więc już nie pamiętam za bardzo co tam było.


Ja z narkomanami mialem do czynienia tylko tyle, że ich widziałem

Czasem z daleka tylko a czasem trochę bliżej, miałem "kolegę" którego wychowywała babcia bo jego rodzice to byli kompociarze, i zdarzyło się raz czy dwa ich widzieć. A no i tam gdzie był pierwszy Monar (w amfiteatrze w Puławach) to się bawiliśmy jak już to stało puste, to pełno strzykawek leżało wszędzie, że też człowiek nie dostał żadnego Adidasa przez przypadek


A kolega w cudzysłowie bo po co lat znajomości zajebał mi telefon komórkowy żeby mieć na palenie z kolegami, i babcia chociaż miła kobieta raczej nie dała rady go wychować dobrze bo z tego co pamiętam nawet kilka lat dostał w Opolu lubelskim do odsiadki

Chuj mu w dupę

Fafalala

@cebulaZrosolu XDDDDDD I takie puenty lubię.

W ogóle ta Twoja powieść aż mi pachnie takim dawnym problemem narkotykowym. W sumie nawet nie wiem jak to wyjaśnić. Głównie czuje zapach moczu i zalezałego potu w zobojętniałych na wszystko ubraniach ćpunów.

No ja w liceum się no jakoś wtłoczyłam w to towarzystwo, ze względu na nawiązanie przyjaźni z amfitamiarą. Matka narkomanka, ojciec pijak, nie mogło być inaczej. Po tym co się na oglądałam to jak może na początku miałam naiwną chętkę na nowe, tak się wyleczyłam na wieczność. Nigdy nie brałam, mimo że nawet wstrzykiwać im pomagałam z dobroci serduszka mego. Ja to kurwa w ogóle jakaś pierdolnięta jestem, że się w takie tematy wkręcałam. Przyjaciółka z którą kontakt mi się urwał dopiero rok temu, dzwoniła do mnie blagajacym głosem prosząc o kasę na działkę, a ja na samą myśl dostawałam fantomowych objawów odstawiennych zalewając się w sekundę zimnym potem. W chuj dupę ćpunom wszystkim w aktywnym nałogu, co się liczą tylko z drug przyjaciółką.

Byk

@cebulaZrosolu


System leczenia to była ciężka praca i ,,tyranię" psychiczne, normy, których było tyle, że ciągle łapałeś dociążenia, czyli kary za złamanie regulaminu, który miał 100 punktów (trzeba było go znać na pamięć).

Społeczność wieczorna codziennie o 20, czasami trwała godzinę, czasami jak ktoś chciał wyjechać, albo nikt się nie chciał przyznać kto zjadł podpisany serek i 4h.

Nawet jak kończyłem leczenie to miałem jakieś karne godziny pracy i zmywania.

Rotacja była duża, grupa liczyła między 20 a 30 osób. Ludzie przyjeżdżali i wyjeżdżali, uciekali, nawet jak mieli sądowy nakaz leczenia.


Bardzo dużo osób nie wytrzymywało tego systemu. Dużo po prostu nie chciało się leczyć i ściemniało jak mogło.


Dzieciaki, bo nimi byliśmy, w większości miały między 15 a 17 lat. Królował brown (Hera do palenia) i Polski wład, ale był też koleżka, który przyjechał do nas z dworca centralnego (oczywiście po detoksie wpierw), który walił kompot.


Dostałem szkole życia, jak się wyprowadziłem w wieku 19 lat z domu, to nie musiałem się uczyć ,,życia".

Nie zaleczyłem się... Błądziłem jeszcze ponad 20 lat, ale znałem schematy, zauważałem jak postępuje moja choroba.

Podejmowałem próby leczenia, miałem dłuższe okresy trzeźwości. Gdybym za młody nie zdobył tej wiedzy, to pewnie bym teraz nie pisał.

myoniwy

@Fafalala Nie opisywałaś kiedyś tego na wypoku?

Bo czytałem tam coś takiego. Chyba że było tu tyle ludzi że historie się powtarzają.

Fafalala

@myoniwy eej masz rację, aż przekopałam mój spam i trafiłam na wpis z 2015 roku. Jak Ty to mogłeś zapamiętać?! XD W ogóle bardzo podobnie to opisałam o dziwo, chociaż nawet nie wiedziałam, że już to robiłam 10 lat temu. XD Fajnie sobie było przypomnieć pomniejsze szczegóły.

myoniwy

@Fafalala Normalnie, mam autozdiagnozowanego Sawanta xd

Fafalala

@myoniwy wiesz co, jestem w stanie w to uwierzyć na podstawie tego, że zapamiętałeś jeden wpis z 2015 r. losowej różowej z morza miliarda innych. 😄 Dokopałam się jeszcze do wpisu jak nakarmiliśmy bulimia w tym samym szpitalu, aby zrzygał się na złodziejkę. XD Ja pierdziu.

Zaloguj się aby komentować