Wygrał bo prezentował najbardziej równy poziom we wszystkich rundach. Co prawda, w każdej z nich był ktoś lepszy od niego, ale też każdy z top 5 poza nim miał przynajmniej jedną słabszą rundę.
Zgodzę się natomiast, że nie porywał swoją grą, przynamniej nie mnie - solidnie techncznie, bardzo dobra artykulacja, ale brakowało mi emocji. Dla mnie Kuwahara, Ong, Wang czy nawet popełniający sporo błędów Khirkuli lub Pawlak grali przyjemniej, ich wykonań chce się słuchać ponownie.
Czy to decyzja polityczna - wątpię. Już prędzej bym się dopatrywał wpływu wydawnictw muzycznych, bo wydawanie zwycięzcy najważniejszego konkursu na pewno podnosi sprzedaż. A Eric Lu poniósł tu też pewne ryzyko - wszak 10 lat temu był już wysoko w konkursie i gdyby teraz wypadł gorzej, to byłoby to dla niego wizerunkowo samobójem.
Cóż, co konkurs ostatnio wygrywa ktoś, kto bardziej się wpisuje w ramy jurorów, a faworyci ludu są na miejscach 2-6. Tak było z Wunderem i Trifonowem w 2010, Kate Liu i Richardem-Hamelinem w 2015 oraz np. Gadijevem w 2021. Ostatni raz, kiedy wygrał faworyt publiczności i krytków, był chyba w 2005 jak Blechacz wymiótł wszystko.