@wonsz nowy sąsiad co remontuje dom po tym jak go kupił też stwierdził, że to też będzie dobry pomysł. A że ogród zachwaszczony i zajebany i śmieciami remontowymi i starymi pniakami i chaszczami no to się urobił z małżonką. No i niedługo po tym jak zaczęli to się przecięliśmy- takie typowe zapoznawcze "cześć cześć jestem Szpadel" i tak dalej. I sam wtedy się przyznał, że się jara, bo do tej pory mieszkali w klitce w bloku i dopiero odkrywają wszystko i też remont niech leci, ale chce zrobić ogród, żeby móc sobie już mieć gdzie przyjechać i rozprostować nogi. Ja mu to odradzałem... z doświadczenia Mówiłem, że tylko się niepotrzebnie najebią i nic z tego nie będzie. "Niee, będzie spoko, bo już co miałem z gruzu po remoncie to wywaliłem". No spoko, kim w końcu jestem, żeby się w to wtrącać. Przez następny miesiąc dzień w dzień jak tylko kończyli w środku, to wychodzili na ogród, usuwali jakieś zalegające w trawsku niespodzianki, układali drewno na kupie, wykaszali trawę, usuwali jakieś pozostałości po rabatach zanim to natura przejęła, wycinali krzaki, ręcznie wykopywali dwa stare pnie po drzewach, z tym to się chyba z półtorej tygodnia jebali zanim je obkopali i obrąbali, potem chyba coś weszło na ambicję, bo przeorali cały ogród, potem znowu chyba stwierdzili, że chujowo, bo usuwali przez prawie tydzień te zalegające w ziemi darnie, siali trawę, podlewali to no i muszę powiedzieć- trawa wyszła jak złoto. Jak zaczęła rosnąć to ich kosiarka nawet protestowała, bo nie była w stanie tego skosić. I co? I chuj, bo po niecałym kolejnym miesiącu się okazało, że muszą jednak wymienić drzwi wyjściowe, do tego 2 okna, bo stare drewniane przeciekały i jednak skoro mają pompę i podłogówkę, to po co im te stare kaloryfery i instalacja na ścianach, więc to też wek. Efektem czego ten naprawdę wypicowany ogród znowu zaczął robić za rupieciarnię. No i z jednej strony nie miałem serca się wyzłośliwiać, bo widać, że się z tym jebali i chcieli dobrze, ale z drugiej odradzałem im to z własnego doświadczenia, bo sam jak się wprowadziłem, to miałem taki sam pomysł i tak samo mnie to kopnęło w dupę
Ogród to się zawsze robi na samym końcu, jak już masz wszystko zakończone, a nie jak do domu, który jest na samym środku ciągle przyjeżdżają maszyny i jest robota. Chociaż to i tak nie jest najbardziej hardcorowy przypadek jaki znam, bo znam gościa, który postawił dom, wykończył go, wprowadził się, potem jego żona zrobiła ogród, naokoło domu zrobiła te fantazyjne rabatki, nasadziła krzaczków, kwiatków, jakichś iglaków, płożących się rzeczy... a za 3 lata ocieplali ten dom i wszystko to musiało iść w pizdu, żeby rusztowania rozstawić. Także tak.