Babicz w swojej książce opisał sytuację jak śmigłowiec ka-27 podczas lotu szkoleniowego wpadł do wody. Załogę uratowali, ale śmigłowiec trzeba było wyciągać na pokład. Liny zamontowano do podwozia i podczas wyciągania śmigłowiec się urwał i zostały tylko golenie z kołami. Aby nie zgłaszać wypadku, postanowiona, że ów spod maszyny zrapotuja jako uszkodzony i odeślą do zakładu remontowego, a o wypadku zameldują tylko dowództwu floty. O stracie śmigłowca musieliby meldować do ministerstwa, a tego nikt nie chce. Więc w papierach śmigłowiec jest i jest w remoncie.
Podobnie jest teraz, tylko na większą skalę. Czołg ma tylko jeden bok nie rozerwany, więc brak czołgu nie został zgłoszony i teoretycznie kompania jest skompletowana w 80%, a w rzeczywistości mamy 4 czołgi z biomasą.