Ehhhh
Dzisiaj bylo mi dosc smutno, dowiedzialem sie ze 29 lipca zmarla moja ulubiona poetka pani Annie Le Brun.
Nazywana " Ostatnia Surrealistka" gdyz byla jedyna zyjaca reprezantatka grupy francuzkich artystow ktorzy nadali temu nurtowi forme. Byla to gromada dziwnych ludzi pelnych paradoksow, wieszkosc z dobrych domow i wiekszosc czlonkow parti komunistycznej i innych wyskokowych ugrupowan.
Chcialem sie tylko tym z kims podzielic a niezabardzo bylo z kim wiec napisze w kawiarence. Nikt nigdy na nasz jezyk nie przerabial jej tworczosci wiec pozwolilem sobie niezdarnie przelozyc wstep do tomu poezji " Cien za cien" wydanym dopiero w 2004, mimo ze zawieral teksty dosc starsze.
"Nie mam nic do powiedzenia, a jeszcze mniej coś do powiedzenia – pisałam dobre trzydzieści lat temu, w jednym z tekstów z tego zbioru. Wcale nie zmieniłam zdania, nigdy nie zatrzymując się w poszukiwaniu tego, co zapisane na uboczu czasu, tego, co nie wpada bardziej w intymność niż w obserwację. To wszystko stało się nagle, jakbym znikąd zaczęła mówić dotychczas nieznanym mi językiem i za każdym razem została wciągnięta w podróż po kraju, którym się ten język żywił.
Czy ta nitka dialektu trzyma latawiec tego, czym jesteśmy, czy to odlot latawca nadaje nitce tę specyficzną prężność? Zostaje tylko, że coś ciągnie i coś puszcza, aż pojawi się forma, która nie jest bardziej ze mnie niż z innych. Ale na pewno, na pewno bliżej tego, co jest.
Cień za cień. A.L.B."
Ehh RIP ulice pamietaja i nigdy nie zapomna.
#gownowpis #poezja



