Dziś zapisałem w dzienniku "200 dzień wolności". Jest to moje święto i z tej okazji pozwoliłem sobie na popełnienie takiego o, wiersza:
***
Demon umysłu
Rzucam to w diabły! - Mówię tak po raz dwusetny.
Myślę tak jak świeci słońce, bo gdy dzień jest szpetny,
Lub gdy tylko w szarości zmierzchu zaczyna on tonąć.
Wtedy ten zdradliwy demon może mnie znów pochłonąć.
Załatwiam ćpanie, żadne to lekarstwo dla duszy.
Ucieczka od lęków i siebie - znów mnie tak zagłuszy.
Lecz nie potrafiłem radzić ze światem i z sobą.
Jak żyć nie wiedziałem, a jestem wrażliwą osobą.
W procesie rozwoju, narzędzia by radzić zyskałem.
Wtedy uciekać przestałem i siebie znów poznałem.
A ten straszny demon, którego tak bałem się w dzień,
To był zwykły chochlik, tylko w nocy rzucał cień.
***
Jeśli chodzi o te 200 prób rzucania, nie jest to przesadą, a raczej niedoszacowaniem. Miałem taki okres w życiu, który trwał około 2 lata, że każdego dnia podejmowałem próbę rzucenia nałogów.
Do południa byłem zmotywowany i wierzyłem, że dziś już nie wezmę. Jednak gdy tylko nadchodził wieczór, zaczynało wkradać się zmęczenie, nastrój obniżał się też z powodu braku słońca i to wystarczało, żeby uruchomić mechanizmy działania nałogu.
Takie codzienne nieudane rzucanie robiło mi straszną sieczkę w głowie i było prawdziwym piekłem. Nie polecam.
Jeśli by ktoś nie wiedział to, w końcu przestałem być niewolnikiem nałogów - dzięki praktykowaniu #stoicyzm
#tworczoscwlasna #poezja #zafirewallem
