Dzień dobry się z Państwem,
Dawno nie było aktualizacji z Punktu Wymiany Poezji przy Wrzeniu Świata. Bo w sumie to i nie było o czym pisać. Ale przy okazji pierwszolistopadowej, rowerowej przejażdżki z żoną zajechaliśmy sobie na ulicę Gałczyńskiego i tym razem czekała tam na nas bardzo miła, chyba Halloweenowa, niespodzianka. Niespodzianka miała postać sześciu czarnych karteczek, zapisanych złotymi literami. Literami, które - jak nietrudno się domyślić - układały się w utwory rymowane, zwane wierszami. A oto one:
1
ciemne drzewo stoi wśród wspomnień,
jego kora zna sól dawnych łez.
w milczeniu pamięta burze i ogień,
w korzeniach ma ślady tych, co krzyw...
a jednak wciąż pije z ziemi życie,
jakby wierzyło, że ból to tylko cień.
2
z mroku wyłania się światło nieśmiałe
rozpina złoto nad sennym horyzontem.
drży chłód ustępując ciepłu.
powietrze pachnie początkiem.
wszystko, co było ciężkie, łagodnieje -
i nawet drzewo odetchnęło cicho.
3
między dniem a dniem zostaje pustka,
delikatna jak echo po dotyku.
w niej rośnie cień Twojego imienia,
i coś we mnie porusza, jak wiatr w liściach.
nie po to jesteś by wracać do mnie,
lecz by obudzić ciszę, którą noszę.
4
spotkanie jak muśnięcie światła w wodzie,
nieśmiały uśmiech, który koi serce.
niewinność spojrzeń, co nie chcą nic więcej,
tylko chwilę spokojną i cichą.
w Tobie znalazłam oddech po burzy,
i pierwszy raz cisza nastała.
5
muzyka w sercu, rytm pod skórą,
każdy gest to iskra istnienia.
niech patrzą, niech widzą odwagę,
co płynie z ruchu, nie ze słów.
świat wirował jak płomień w dłoniach,
a ja jakbym była jego tchnieniem.
6
lekka jak szept co nie potrzebuje powodu,
radość przyszła by zostać w spojrzeniu.
nie triumf, nie krzyk - tylko ciepło,
rozlane po duszy jak poranny blask.
drzewo, słońce, serce, taniec, spokój -
i ja po prostu - w końcu w zgodzie z tą chwilą.
#zafirewallem #punktwymianypoezji







