Dział wypadki własne..
opis zdarzenia...
W pomieszczeniu mieszkalnym pojawił się latający owad dalej zwany ćmą, zwróciło to wyjątkową uwagę wszystkich trzech drapieżników z gatunku KotusKanapus bytujących w pomieszczeniu.
Na skutek niekontrolowanych ruchów Ćmy samica alfa zwana dalej Franią rozpoczęła proces łowczy, niestety Owad usadowił się poza jej zasięgiem tj w górnej części pomieszczenia zwanej dalej sufitem.
Frania rozpoczęła nawoływania co w dosłownym tłumaczeniu oznacza "człowiek pomóósz".
Osobnik gatunku ludzkiego zwany dalej Ja odpowiednio wcześniej przeszkolony przez Franię szybko odpowiedział na wołania o pomoc, pochwyciwszy łowczynię na ręce korzystając z podwyższeń zwanych krzesłem i biurkiem szybko ulokował ją w pobliżu latającego obiektu.
Niestety ten gwałtownie zmienił trajektorie lotu co wywołało u samicy alfa odruch skoczny skutkujący wyrwaniem się z rąk i utratą równowagi przez trzymającego ją.
Dalsze następstwa zdążenia to już czyste prawa grawitacyjne. Obiekt lotny ćma zmieniając wektor lotu udał się w nieznanym kierunku...
obiekt polujący Frania utracił podparcie i groził jej spadek w dół
obiekt trzymający Ja, próbując ratować niedoszłą łowczynię przed upadkiem nie zauważył iż skończyło się biurko a zaczęła pusta przestrzeń w skutek czego obiekt uległ sile przyciągania ziemskiego które skierowało moją lewą kończynę górną wprost na metalowe oparcie krzesła po czym całe ciało doznało kontaktu z podłogą...
skutki:
ćma zaginęła
frania głodna i wykurzona
Ja złamanie z przemieszczeniem.... operacyjne złączenie usztywnione przy pomocy drutów Kirschnera...


