#drogipamietniczku przedstawiam raport sytuacyjny z drugiej połowy maja, czyli - dlaczego za jakiś czas mój mózg całkowicie wyprze z pamięci ten czas (tak jak to poprzednio wymazało mi z głowy zapisy z okresów turbostresu):
-
zniknęłam z sieci, strona urbexowa leży
-
przyjaciele piszą tylko sprawdzić, czy żyje albo czy sie nie obraziłam
-
gdyby nie to, że wiem, że na pewno w ciąży nie jestem to biegłabym po test ciążowy - jadłowstręt, nudności
-
zamiast spać w nocy to kręcę się w łóżku z boku na bok jak parówy na grillu w żabce
-
w domu syf
-
w pracy wolne bo nie chcieli mnie widzieć w takim stanie
-
nie urbexuje (częściowo przez skręconą kostkę ale też przez brak czasu), nie oglądam yt, nie czytam nic poza pracami naukowymi
-
nie pamietam, kiedy coś ostatnio ugotowałam
-
główne źrodło pozywienia to energole i ziolowe tabletki na uspokojenie - przydałby się alprazolam, ale on niestety usypia
-
sińce pod oczami sięgają policzków
Ale za to same 5 z egzaminów, wszystkie projekty i prace oddane, po zjebce od promotorki praca się kończy pisać. Zachciało mi się wymyślać jakiś innowacyjny temat i teraz cierpie przez swoje wysokie ambicje sprzed roku.

