@ramen nie, nie pasta. Niestety nie mam jak tego sprawdzić - tenże przyjaciel rodziców od paru lat już nie żyje; a rzecz się działa dobre 40 lat temu gdy byłem gówniakiem i nie miałem w głowie dopytywania pod tym kątem.
Ale nie mówimy o "eksperymentach na *zdrowych* ludziach", był chory. Co do eksperymentów ... cóż, w bliższej rodzinie zdarzały się przypadki, gdy lekarz eksperymentalnie (ale nie informując o tym pacjenta) dawał lek na inną przypadłość niż leczył. A chirurdzy w tamtych czasach mieli opinię "chętnych do cięcia wszystkiego co wpadnie im pod skalpel". Odpowiedzalności lekarskiej nie było, spraw sądowych za ubytek na zdrowiu też nie, ew odszkodowania za % uszczerbku wypłacał ZUS w śmiesznie żałosnych kwotach.
Dodajmy, że ciężko było mówić o "hiper-kosztownej" w sytuacji, gdy usługi medyczne nie były wówczas jakkolwiek wyceniane. Oraz gdy mogło chodzić o zdobywanie doświadczenia, nie był to koszt "próby uratowania życia" tylko "koszt rozwoju transplantologii".
Nie kwestionuję tego, że po 1990 "na pewno by nie trafił na hiper-kosztowną operacje bez uzasadnienia medycznego".
Ale mówimy o epoce kilka lat wcześniej.
@DeGeneracja 1) czasy PRL 2) nawet i teraz w sytuacji "ratowania życia" można by uzyskać zgodę sądową "w imieniu pacjenta" (np nieprzytomnego lub niepoczytalnego)