Dobra, jestem z powrotem. Od początku roku jak nie redukcja, to przeziębienie, jak nie przeziębienie to kontuzja, jak nie kontuzja, to jakiś urlop i wyjazd. Ale od maja już jem jak i ćwiczę jak człowiek, więc można się spodziewać kolejnego spamowania rekordami
130 w siadzie wchodzi już bez większego dramatu, teraz walka o 135 (ale ma być ładnie głęboko, pełen zakres). W martwym 195 w normalnym treningu też bez problemu, zaraz 200 wpadnie i można iść dalej. O klacie nadal szkoda gadać
#hejtokoksy
