Dobra, czas na moje #jesiennewyzwania
Wrzucałem zdjęcia ze zbieram liście. Były osoby, które się zastanawiały co ja będę z tym robić. Otóż, nadszedł ten dzień w którym zdradzam sekret:
Wykonaj własnoręcznie jakąś ozdobę do domu
Gdy to przeczytałem to pomyślałem, że jak własnoręcznie, to musi być papier. Ale co papier, co zrobić jesiennego? Jesienne są liście. Opadające z drzewa, pożółkłe, ale nie tylko, w różnych kolorach. Zrobiłbym opadające liście. Papierowe liście? Meh, to lepiej prawdziwe. Jedziemy do parku!
Powieszę je nad oknem, bo nie mam firanki, ale podczas remontu salonu zostawiłem haki (nie wiadomo po czym), ale takie haki, że dało się na nich zawiesić różne rzeczy. Myślałem głównie o lampkach na święta, ale udało się znaleźć ich zastosowanie na jesień
Udało się uzbierać liści na styk. To znaczy się gdyby było mniej albo więcej to bym zrobił tak, że wykorzystał bym wszystkie. Dominują liście klonów (różnych rodzajów) i to nie dlatego, że mam klon na podwórku, czy że w parku nie było innych drzew (klonów było najlepsze), te liście są po prostu kozackie.
W domu zacząłem je prasować używając do tego gazet i książek. Następnie ułożyłem wszystkie liście na podłodze, żeby rozplanować ich układ - mierząc jak długa powinna być nić trzymająca liście. Wyszło 15 kolumn, zwykle po 6 liści i uznałem, że fajnie będzie, jeśli najmniejszy listek będzie na samym dole kolumny.
Miałem jutowy sznur, który rozwiesiłem na hakach i ten sznur miał być głównym elementem konstrukcyjnym. Pozostała kwestia jak przymocować liście. Wybrałem zwykłą nitkę krawiecką. To był najtrudniejszy moment - rozwieszenie tych liści na nitce. Nitka była długa, zawijała się sama ze sobą, haczyła o krawędzie liści, a te liście musiały być w odpowiedniej odległości od siebie, żeby nie robić za dużych przerw, ale też żeby na siebie nie nachodziły. Przewidzieć odstęp nie było łatwo, bo po zawieszeniu ich potrafiły się obrócić, więc właściwie ułożenie kolejnego liścia trzeba planować na bieżąco. Z początku strasznie mozolnie to szło, a miałem 15 nitek z liśćmi do zrobienia. Na szczęście znalazłem sposób i szło sprawniej, więc ostatecznie w 2 wieczory to zrobiłem. Żonka trochę pomogła:)
No i mamy jesienną firankę!

