Negatywny geotropizm, czyli jak oszukać grawitację
Zacznijmy od momentu, w którym banan jest jeszcze małym, zielonym pączkiem. Kiść bananów (którą botanicy nazywają „dłonią”) rośnie z łodygi, która pod wpływem ogromnego ciężaru zwisa w dół, w stronę ziemi. Gdyby banany po prostu rosły „z prądem”, byłyby proste jak ogórki i zwisały smętnie w dół.
Tylko sęk w tym, że banany mają inne plany.
W pewnym momencie rozwoju w owocach uruchamia się mechanizm zwany negatywnym geotropizmem. To zjawisko, w którym roślina rośnie przeciwko sile grawitacji. Podczas gdy grawitacja ciągnie wszystko w dół, auksyny – hormony roślinne odpowiedzialne za wzrost – gromadzą się w dolnej części owocu, nakazując komórkom szybszy podział.
Efekt? Banan, wisząc „głową w dół”, zaczyna wyginać się „do góry”, ku niebu. To nie jest delikatne zwracanie się ku słońcu (fototropizm), choć światło ma tu drugoplanowe znaczenie. To desperacka ucieczka od cienia rzucanego przez gęste liście rośliny-matki i walka z siłą ciążenia.