Czyli z całego puczu wyszło tyle że w sumie nic ale można kilka wniosków wyciągnąć. Wg mnie to Wagner zrobił ruchawkę bo do 1 lipca wszyscy mieli podpisać umowy z MONem i właściwie rozwiązać całą grupę. Prigożin poszedł na ostro i dał im do zrozumienia że nie ma takiej opcji ale prawdopodobnie też się rozmarzył o obaleniu Putina.
Tylko że armia nie poszła z nim i wielki marsz na Moskwę się skończył. Putin wystąpieniem dał do zrozumienia że on władzy nie odda, Pierogożin też nie chciał i zgaduję że obydwaj liczyli że ten drugi odpuści więc zadzwonili po Łukaszenkę że niby on z nim rozmawiał. Po tym jak obydwaj się tak wyzywali to nie mogli się dogadać bo to już by było za dużo nawet dla turbo patriotów. Wieczorem chcą się pozabijać a rano już ze sobą gadają.
Tak czy srak to stracili z 5 śmigłowców i 2(3?) samoloty plus duży magazyn paliwa w Woroneżu, droga zabawa. Wagner prawdopodobnie zachowa swój status niezależnej grupy najemniczej co było wg mnie celem nr 1 i do końca wojny są bezpieczni jeśli walczą po stronie ruskich. Cel dodatkowy czyli przeciągnięcie armii na swoją stronę się nie udał i kiedy wszystko się uspokoi to dopiero chwycą się za łby.
Prigożin kiedyś i tak wyleci z okna albo mu zrzucą na łeb rakietę i powiedzą że to Ukraina.