Cześć, jestem P__P i jestem roślinoholikiem.
Przesadzać zaczęłam już w dzieciństwie. Najpierw niewinnie- grządki na RODzie, rzodkiewki, marchewka. Rodzice nie podejrzewali. Paznokcie zawsze czyste, łopatka w piasku- nie w ziemi. Umiałam to dobrze ukrywać. Myślałam, że kontroluję. Potem bunt nastolatki. Podlewałam już przed południem. Czasem do wieczora , po nocach. Myślałam – jeden sukulent to nie problem, mam miejsce- to tylko zabawa… Powoli wchodziłam w dorosłe życie. Już wszyscy wiedzieli. Wyjazdy do Ikei zawsze z rodziną- nigdy nie schodziliśmy na parter… W przychodni, urzędzie- zawsze tyłem do parapetu. Znajomi przestali ubierać się na zielono- żeby się nie kojarzyło. Wtedy już było za późno- już nawet nie rozcieńczałam biohummusu. Paczka pałeczek przeciwgrzybicznych szła na raz. Worek ziemi dziennie- 50 litrów uniwersalnej . Nie bawiły mnie już sadzonki pilei, młode liście monstry. Mieszkanie powoli przekształcało się w ogród botaniczny. Wszędzie walały się butelki po odżywkach do storczyków i spryskiwacze. Przecież nigdy nie lubiłam storczyków… Już nikt z dawnych przyjaciół nie przychodził w odwiedziny. Czasem wpadały ziemiórki lub wełnowce. Spędzałam z nimi noc lub dwie, wspólne grzebanie w ziemi a potem awantura, lała się ostra chemia. Ostatnie lata były krytyczne- dwa razy pobyt w palmiarni, raz zamknięta szklarnia z egzotykami. Było mi duszno. Po ścianach spływały strugi … już sama nie wiem- chlorofilu czy karotenoidów. Miałam omamy. Zaczęła wzbierać we mnie żądzą zabijania. Najpierw subtelnie, jakby niechcący… paprocie na słońce, kalatea blisko grzejnika, zalany wilczomlecz. Potem już z zimną krwią- zepchnięcie opuncji z balkonu, asparagus zostawiony w wannie na noc, filodendron z obciętymi korzeniami powietrznymi. Jestem na skraju… w tym danse macabre, między pożółkniętym skrzydłokwiatem a suchą alokazją, kołacze się w głowie tylko jedno pytanie… Jak nie zabić swoich roślin?
#rosliny #ogrodnictwo #pdk
Architekt

Mam ładny kwietnik... takie pionowe półki z ikei a na nich kwiatki - bluszcz, sanseviera, skrzydłokwiat, 2 różne draceny, paprotka i jeszcze jakieś 2 inne (ch*j wie co). Nawet je podlewam. Jak mi któryś zdycha (z suchot, przelania, czy tam wyeksploatowania papierowego podłoża to go wywalam i kupuję w Kauflandzie nowego >:)

Czasem jak im się coś dzieje z liśćmi to się nie p!3rdolę. Wywalam i biorę nowe

Fishery

@P__P Muszę różowej pokazać, ilość kwiatów w naszym domu przekroczyła już 200szt.

Walenciakowa

@Fishery to razem mamy statystycznie po 100.

gumowy_ogur

To jest je*ane złoto xDD

SpokoZiomek

@P__P Pamiętaj, nie jesteś sama.

20e5fa01-15d3-42be-9ca8-4b900a81428c
ErroL

@P__P Skrzydłokwiat jest bardzo okazały. Polecam bardzo.

Jestem przeważnie na etapie uśmiercania ale się staram

parapet-inferno

@P__P oto narodziny pasty, byłem tu!

Zaloguj się aby komentować