Co tu się dzisiaj...
Ale może po kolei.
Od przedwczoraj wracamy w kierunku Karlskorony, bo jutro wieczorem prom do Gdyni i konczymy nasze #podroze bez planu na #motocykle do #szwecja i #norwegia . Codziennie w trasie, koło południa, stajemy gdzieś w lesie albo koło drogi, na kuchence gotujemy wodę, żeby zalać kawę, a w międzyczasie szukamy stugi, czyli darmowego noclegu. Dziś nam wypadł dosc daleko, zajechaliśmy na miejsce troche przed 20, okazało się że to stsrusienki domek, z jedną izdebką, kuchnią i piecem pośrodku chałupy. Niestety nie było drewna, więc we dwóch od razu zaczęliśmy łazić i zbierać gałęzie - ogień przede wszystkim. Po 10 minutach przyszedł trzeci kolega i mówi, że znalazl lepszą, ale 40 min drogi. Chwila wahania, decyzja - jedziemy. Nad nami niebo się zaciągnęło chmurami deszczowymi, żeby podkreślić naszą ryzykowną decyzję. W koncu dojezdzamy, już ciemno, a tu stoi dom, w srodku dwie lampy sie palą, naprzeciwko jakaś szopa, z tyłu coś jakby stajnie. Idę sprawdzić, może ktoś już zajął. Wchodzę- jednak pusto. Super, wprowadzamy się. Oglądamy budynek: dwa spore pokoje, w każdym kominek, pośrodku kuchnia, prąd w gniazdkach, woda w kranie na zewnatrz. Zaczynam tłumaczyć napisy na kartkach, jakieś lokalne towarzystwo historyczne? WTF? Jest broszurka, tłumaczę telefonem, okazuje się że to część dworku z ok VIII w. Generalnie skansen. Za darmo. Dla każdego.
Dziwny kraj.













