Cień czający się na pograniczu jawy i snu
Podłoga – bo Jerzy uświadomił sobie, że leży na podłodze – była twarda i zimna. Plecy bolały go jeszcze bardziej niż zwykle, na dodatek czuł jakieś dziwne kłucie w nerkach. Pewnie od tego zimna – cholera wie, jak długo już tam leżał. Bolała go też głowa, a w ustach miał tak sucho, jakby trociny zagryzał wapnem. Żadna jednak z tych rzeczy nie była powodem tego, że Jerzy był przerażony.
Jerzy był przerażony ponieważ po obudzeniu się nie mógł otworzyć oczu.
***
Już od jakiegoś czasu Jerzy miał kłopoty ze snem. Wszystko zaczęło się jakoś mniej więcej wtedy, kiedy Pacha zmieniła swoją różową hybrydową Toyotę Yaris na zielonego Nissana Leafa. Samo to nie było niepokojące – ot kolejna fanaberia Pachy, na którą Jerzy nie zwrócił większej uwagi, tak i nie zwracał większej uwagi na wszystkie inne jej fanaberie tak długo, dopóki miska była nieustająco pełna, a kuweta regularnie czyszczona. Miska jednak coraz częściej była pusta. Jerzy trącał ją pyszczkiem powodując donośne brzęczenie, a Pacha mówiła wtedy „Oj, przepraszam Jerzy – zapomniałam. Tyle mam na głowie”. Z kuwetą sprawa miała się podobnie, choć jednak odwrotnie – to znaczy, że kuweta również był zaniedbana, bo była pełna i to nie tylko żwirku. „Oj, przepraszam Jerzy – zapomniałam. Tyle mam na głowie” – mówiła Pacha, a Jerzy dopiero po chwili mógł sobie ulżyć, bo po awanturze, którą mu kiedyś Pacha urządziła, bał się drugi raz nasrać do łóżka.
Jerzy trenował więc swoje zwieracze i ścianki jelita grubego, ale Jerzy zaczął się też tym niekorzystnym dla ich związku obrotem spraw martwić. Chodził więc za Pachą po domu i podglądał ją zastanawiając się co też mogło być przyczyną tej jej nagłej zmiany w podejściu do swojego ukochanego. Próbował wytropić jakieś wskazówki, na których mógłby zbudować sobie jakąś teorię, którą następnie uznałby za prawdziwą. W taki właśnie sposób Jerzy zauważył, że Pacha podczas suszenia włosów wykonuje dziwne ruchy. Zupełnie jakby raził ją wtedy prąd.
– „Jakieś przebicie czy ki czort?” – pomyślał Jerzy i zdecydował, jak prawdziwy mężczyzna, sprawdzić czy z suszarką jest wszystko w porządku. – „Najwyżej poświęcę dla niej jedno ze swoich żyć. Mam ich w końcu dziewięć.”
– „Ale tylko jedno” – postanowił w końcu, kiedy już zdecydował się dotknąć tej suszarki, do której zabierał się jednak jak pies do jeża.
Z suszarką było wszystko w porządku. Skąd więc ta zmiana zachowania Pachy? Jerzy nie miał pojęcia.
To właśnie ten niepokój był przyczyną kłopotów ze snem Jerzego, choć Jerzy nie zdawał sobie z tego sprawy. Biedak przejmował się jednak swoim stanem, wertował więc internet w poszukiwaniu rozwiązania. Paraliż senny – to było to, co udało mu się znaleźć i nad czytaniem o paraliżu sennym, zwanym przez niektórych zmorą, spędził ostatni tydzień. Objawy co prawda nie pasowały, ale temat wydał mu się ciekawy.
***
I właśnie o tym paraliżu sennym Jerzy przypomniał sobie wtedy, kiedy obudził się na tej zimnej podłodze i nie mógł otworzyć oczu. Natychmiast poczuł ucisk w klatce piersiowej.
– „Może to Pacha?” – łudził się jeszcze przez chwilę, bo przecież od dawna już próbował namówić ją na to, żeby na nim usiadła. Co prawda miał na myśli twarz, a nie klatkę piersiową, ale jak się nie ma co się lubi, no to i klatka piersiowa też może przecież być. Jerzy wiedział jednak, że sam się oszukuje.
– Pacho! Pacho! – zaczął wykrzykiwać na tyle głośno, na ile było go wtedy stać, ale nie było go stać na wiele – brakowało mu przecież powietrza w płucach. (Zauważmy jednak, że nawet w takiej sytuacji Jerzy nie zapomniał użyć wołacza, który to wołacz jest pięknym przypadkiem, choć niestety już zanikającym za sprawą byle mianownika.)
– O! Już się cholero obudziłeś? – usłyszał głos Pachy. – Pięknie się wczoraj zaprezentowałeś! Po prostu pięknie! Ciebie tylko puścić do ludzi, albo ludzi do ciebie! Taki wstyd przed Erwinkiem!
– Co się stało? – zapytał Jerzy, zapominając na chwilę o swoich oczach, bo wobec gniewu Pachy nawet i ślepota była niczym. Zresztą, Homer też był przecież ślepy. Choć, z drugiej strony, nic nam nie wiadomo o tym, żeby spotykał się z jakąś kobietą. Może dlatego pamiętamy go do dzisiaj?
– Co się stało?! Jeszcze się głupio pytasz?! – wściekała się dalej Pacha. – Uchlałeś się wczoraj, zresztą Erwinek też był nie lepszy! No i jak powiedział, że strasznie ma ochotę jakieś stopy pooglądać, chciał mnie nawet namówić, ale się nie zgodziłam, to ty wtedy, ty cholero, zdjąłeś skarpety i podsunąłeś mu pod te swoje stopy pod nos! Erwinek stwierdził, że za mało kobiece, a ty wpadłeś w szał. „Za mało kobiece?! Za mało kobiece?! Czekaj, ja ci jeszcze pokażę!” – zacząłeś krzyczeć i pobiegłeś do łazienki. Chwilę tam posiedziałeś, a potem to już było słychać tylko huk, bo się przewróciłeś, ty ochlejusie jeden, i zasnąłeś na podłodze! Czekaj chwilę, sprawdzę czy znowu ci jakiś bocian siana nie podprowadził.
Jerzy poczuł rękę Pachy sięgającą do jego kieszeni i wyjmującą z niej portfel.
– No, są pieniądze. Całe szczęście – powiedziała Pacha.
– Pacho – zaczął Jerzy, wciąż nie zapominając o wołaczu – ja nic nie widzę!
– No i nie dziwota, ty moczymordo! Tak ci się zachciało być dla Erwinka kobiecym, że pomalowałeś się moim cieniem do powiek. No a potem usnąłeś i w nocy ci się te powieki posklejały.
***
#naopowiesci
#zafirewallem
***
EDIT: A, zapomniałem: 848 słów.
Jakby to miało jakieś znaczenie.