Było już ostatnio trochę rantu na szkołę w Polsce, w sumie nie trudno o dołożenie swojej cegiełki bo kto ma dzieciaki w szkole to sam wie jak to jest. Nie jestem fanem narzekania na wszystko i wszędzie. Edukacja w Polsce ma też swoje jasne strony ale czasem trafia coś człowieka.
W podręczniku do Polskiego jest zadanie: jaką diagnozę współczesności zawarł w tym obrazie twórca?
Pierwsza klasa liceum.
Odpowiadam: k⁎⁎wa żadną.
Obraz z gatunku realizmu magicznego czy tam surrealizmu (c⁎⁎ja się znam na sztuce ale to coś w ten deseń). W miarę sensowne jawią się jakieś aluzje do procesu twórczego, pegaz - symbol natchnienia stoi uwiązany na biegunach. Pewnie dałoby się wpleść coś o prozie życia i niezrealizowanych marzeniach...
Ale co kurde o prozie życia i niezrealizowanych marzeniach może wiedzieć 13-14 letnie dziecko? Jak dziecko ocenia współczesność i jakiej w tym obrazie ma się doszukać diagnozy naszych czasów? Że konsumpcjonizm szaleje i marnujemy żywność bo jabłko nadgryzione ktoś na ziemię pierdolnął?
Co za bałwan wsadził to w podręcznik? Czy wy tam kurde jesteście normalni?
Same podręczniki są naprawdę fajne zwłaszcza dla kogoś, kto pamięta szare ścierki wydawane na początku roku szkolnego i udające książki, z których w sumie i tak nie korzystaliśmy. Ale trafiają się takie kwiatki które potem zabijają wszelką inwencję w dzieciakach bo jak się natrafi na takie coś, gdzie nie da się sensownie młodemu wytłumaczyć że to bez sensu to co?
Trochę tak, jak we wczorajszym wpisie ktoś miał dysonans poznawczy z polską policją i tłumaczeniem dziecku że policjant kłamie.
Eh....
Obraz namalował Arkadiusz Dzielawski. Są w necie inne jego dzieła, fajne. Nie wdaję się w pisanie eseju o sztuce bo zaczynam używać badwordsów czego staram się na piśmie unikać, w mowie bywa, że mam problem się postrzymać. Howg.
#sztuka i #szkola
