Biorę ostatnio udział w dużej liczbie rekrutacji IT i to jest kurde chore, jakie teraz są wymagania i jak długie są procesy rekrutacyjne. Oto jak to wygląda:
-
Najpierw jest 15-30min rozmowy telefonicznej z zaproszeniem na właściwą rozmowę z HR. Najgorzej, jak zadzwoni Hindus, musisz wtedy wyłapać kontekst wypowiedzi z co drugiego słowa wymawianego w języku hinglish (najczęściej telefon z UK zwiastuje kłopoty)
-
Dalej najczęściej jest 30-60 min rozmowy z HR z pytaniami typu "wyobraź sobie, albo przypomnij jakąś bardzo stresującą sytuację w pracy, jak sobie z nią poradzisz?" Srak k⁎⁎wa, zastanowię się, jak rozwiązać problem i go rozwiążę, co więcej mam tutaj powiedzieć? Najgorsze jest to, że zazwyczaj te rozmowy są po angielsku, a ja nawet po polsku nie wiem, co bym odpowiedział we więcej niż 3 słowach, więc podwójny stres. Tutaj też musisz wyrecytować całe CV, bo najwidoczniej w dziale HR nie potrafią czytać.
-
Aplikuję na stanowisko programisty, więc pewnie spodziewacie się, że kolejny etap, to sprawdzenie tego co będziesz robić i umiejętności technicznych? Bynajmniej. Tym razem musisz opowiedzieć mniej więcej to samo co na poprzedniej rozmowie, ale czasami 1, czasami 3 osobom (managerowie od różnych rzeczy). Tutaj też opowiedzą ci do jakiej super firmy aplikujesz i jaki super projekt cię czeka. Kolejne 60-90 minut, czasami całość rozmowy jest po polsku, czasami po angielsku, czasami trochę tak, trochę tak.
-
No dobra teraz czas na zadanko. Niektórzy dają coś do zrobienia w domu, inni od razu organizują rozmowę techniczną. Na zadanie trzeba poświęcić kilka godzin, a na rozmowę znowu 60-90 minut. Nawet jak jest zadanie do zrobienia w domu, to i tak czeka cię rozmowa z omówieniem rozwiązania - czasami online, czasami stacjonarny white board. Jeżeli myślisz, że będziesz programować w swoim ulubionym środowisku z podpowiadaniem składni, to zapomnij. Naucz się pisać kod na kartce, w google docs, albo w zwykłym notatniku. O dziwo rzadko spotyka się te wszystkie platformy online typu leetcode. Zadania z samego kodowania są najczęściej łatwe/średnie.
-
Jeżeli aplikujesz do kontraktorni, to okazuje się, że czeka na ciebie kolejna rozmowa techniczna, czasami z prawie identycznymi pytaniami, ale innymi ludźmi, bo najpierw sprawdzał cię ktoś z kontraktorni, a teraz będzie to robił jeszcze raz ktoś z konkretnego projektu. (znowu 60-90 minut)
-
Uff, to już koniec prawda? Prawda??? Otóż nie, niektóre firmy prowadzą jeszcze rozmowy behawioralne, w końcu musisz pokazać odporność na łapówkarstwo i inne śmieszne historyjki, z którymi jako programista co prawda nigdy nie będziesz mieć styczności, no ale zawsze to okazja do zmarnowania twojego czasu. (30-60 minut)
-
No dobra to już dostajesz ofertę? Nie. Jeszcze musisz opowiedzieć po raz kolejny to samo, co był na wszystkich poprzednich rozmowach, ale jeszcze innemu managerowi. Nie wiadomo po co, jakby sobie nie mógł obejrzeć nagrań z rozmów. (60 minut).
Ekstremalnie krótka rekrutacja to dzisiaj 3 etapy i na razie trafiłem na taką tylko raz, bo firma ma ciśnienie na zbudowanie zespołu, najczęściej są jednak 4-5, a najwięcej j/w i cały proces trwa minimum tydzień, a maksymalnie miesiąc. Łącznie będziesz rozmawiać z 4-8 różnymi osobami.
Ja prowadzę własną działalność, mam czas, żeby sobie teraz chodzić na rozmowy choćby po to, żeby pozbierać jakieś doświadczenie, ale jak ktoś normalnie pracuje i chciałby zmienić firmę, to trzeba mieć naprawdę za⁎⁎⁎⁎stą motywację, żeby to wszystko wcisnąć w swój grafik.
Z plusów, to wszystkie rozmowy techniczne, na których do tej pory byłem, były w spoko atmosferze, nie trafia się już raczej na osoby, które wymagają bycia chodzącą encyklopedią.
Ekstremalnie ważne jest dobre zbudowanie CV, napchanie słów kluczowych, żeby w ogóle przebić się przez HRowe automaty filtrujące. Nawet jak masz 20 lat doświadczenia, ale w cv zabraknie jednego słowa kluczowego, to nikt na to cv nie spojrzy. Ze słabym CV na 30 wysyłek miałem jedną odpowiedź, po wprowadzeniu poprawek na 50 wysyłek było jakieś 10 odpowiedzi i na dzień dzisiejszy wydaje się to bardzo dobry wynik.
Oczywiście nie istnieje już instytucja bycia programistą jednego języka typu Java, JavaScript itp. Teraz musisz umieć programować backend, frontend, musisz administrować serwerem, dockera mieć w jednym palcu, ogarniać kubernetesa, co najmniej jednego cloud providera, znać wzorce architektoniczne i narzędzia pozwalające zbudować drugiego netflixa. Oczywiście nie ma tutaj znaczenia to, że będziesz tworzyć wewnętrzną aplikację dla 500 osób, uruchamianą na zwykłym VPSie.
Z jednej strony było czuć, że rynek IT potrzebuje oczyszczenia, ale to, co się odpierdala, to też nie jest normalne.
Człowiek ma normalnie ochotę zrobić kurs na operatora koparki, czy innego dźwigu i sobie pojeździć na budowie, a nie codziennie napierdalać jakieś kursy, side projekty itp.
#praca #pracait #kariera