#babyjesus #malarstwo
Dzisiaj bez sensacji. Kilka przemyśleń tylko i prób interpretacji
Cóż to mamy? Pierwsza rzecz jaka się rzuca w oczy to strasznie brzydkie Dzieciątko Jezus. Jest tak brzydkie, że zakłopotane oczy zaczynają błądzić po drugim planie i zaczynamy zastanawiać się nad tą półką obok drzwi czy nad tym, co tam za oknem się odbywa (nie widać; ciekawe czy autor namalował szerzej..) .
Ale nie ma takiego unikania. Wracamy. Widzimy Marię (intronizowaną nawiasem mówiąc) głęboko zamyśloną. Nie trzeba telepaty, żeby wiedzieć o czym myśli. Myśli, że cała ta akcja z Aniołem i zwiastowaniem to był wielki błąd. Błąd, z którym zostanie do końca życia. A Baby Jesus? Czy, jak każde dziecko chciałby być kochany i tylko przez to, że czuje jej niechęć budzą się w nim mordercze instynkty? Czy tak ma po prostu (o czym milczą Ewangelie
Autor to niejaki Fra (czyli brat, taki z zakonu) Filippo Lippi. Można odnieść wrażenie, że brat nie bardzo przepadał za ludźmi. Mało kto wygląda dobrze na jego obrazach. Z jednym jednakże wyjątkiem Brat Filippo zawsze wygląda bardzo dobrze na autoportretach. Zwłaszcza na tych, gdzie jest młody. Cóż...*
Madonna di Tarquinia z 1437 (może być też Madonna na Tronie czy Intronizowana; najłatwiej zapamiętać jednak Madonna z brzydkim Jezuskiem)
*przeważnie żartuję, ale tu już bardzo - namalował sporo ładnych ludzi, a styl miał BARDZO ciekawy; jest kilku współczesnych twórców, którzy wydają się nim inspirować (bo chyba nie kopiować); ten obraz tutaj jest mało reprezentatywny dla brata Filippo, chociaż niby ważny; zresztą wrzucę Madonną z Dzieckiem i Aniołami (jak się dobrze przyjrzeć, to ten po prawej ma skrzydła..


