@starszy_mechanik to jest śmieszne do czasu, aż sobie zdasz sprawę z innej rzeczy. Ostatnio trafiłem na ciekawy wpis w tym temacie. OpenAI, firma, która obiecała wydać $100 miliardów dla AMD, $200 miliardów dla Nvidia i $300 miliardów dla Oracle, teraz przychodzi z kapeluszem w ręku do rządu USA prosząc o pieniądze.
Microsoft właśnie opublikował swoje wyniki Q3 i ukrył tam małą, nieistotną stopkę na stronie 11. Otóż Microsoft stracił $4.1 miliarda na swoim udziale w OpenAI tylko w ostatnim kwartale. A ma 32.5% udziałów w OpenAI. Więc jeśli stracili $4.1 miliarda, to z grubsza oznacza, że OpenAI przepalił w ciągu jednego kwartału około $12.6 miliarda.
I to jest NAJBARDZIEJ POPULARNA firma AI na rynku. Konkurencja radzi sobie jeszcze gorzej. Więc gdzie przepadają te wszystkie pieniądze?
Najlepsze jest to, że te największe koszty nawet nie pojawiają się w bilansie OpenAI, więc bardzo dobrze ten fakt kamuflują! Dlaczego? Bo to Microsoft kupuje te 5 giga-tony kart graficznych kwartalnie i udostępnia je OpenAI w swoim Azure. Microsoft tylko w ostatnim kwartale spalił $31 miliardów na karty graficzne i centra danych. Wszyscy palą więcej pieniędzy na AI niż faktycznie na tym zarabiają.
A przychody? Jakie przychody? OpenAI wydaje kilkukrotnie więcej niż zarabia. I ta różnica co roku tylko się pogłębia i rośnie szybciej niż przychody. Rynek dla subskrypcji $20/$200/$2000 miesięcznie jest ograniczony. Nie ma co udawać- wasz 65-letni tata nie zapłaci subskrypcji za ChatGPT, Groka, Gemini, DeepSeeka, Claude i 10 innych modeli. A jeśli OpenAI doda reklamy, to user experience stanie się tak okropny, że ludzie uciekną, zanim w ogóle rozważą płatną wersję.
I tu właśnie zaczyna się żebranie! 27 października OpenAI publikuje 11-stronicowy dokument pełen PRowo-managerskiego korpobełkotu, ale z jednym kluczowym żądaniem: "Rząd ma rosnący deficyt GPU w swoich klasyfikowanych środowiskach chmurowych..."
Tłumaczenie: Dajcie nam pieniądze, infrastrukturę, elektrownie, centra danych, wszystko.
Czytaj między wierszami: Próbujemy sztucznie jeszcze bardziej nadmuchać tę bańkę i wzbudzić u was FOMO, żebyście też do tego wagonika wskoczyli, bo tylko tak możemy się utrzymać na powierzchni.
Kilka dni później CFO OpenAI, Sarah Frier, mówi wprost: chcemy, żeby rząd gwarantował nasze długi. Bo przecież jesteśmy "too big to fail", prawda?
A potem przychodzi czas na Sama Altmana w trybie damage control na pełnej panie i panowie. Po tym jak już wszyscy powiedzieli OpenAI, żeby kolokwialnie mówiąc "poszli się jebać", Sam Altman wchodzi na Twittera i próbuje to wszystko odkręcić:
"Chciałbym wyjaśnić kilka rzeczy. Po pierwsze, oczywiste nie mamy ani nie chcemy gwarancji rządowych..."
... a dwa akapity niżej:
"Jeden obszar, gdzie rozmawialiśmy o gwarancjach kredytowych to wsparcie dla budowy fabryk półprzewodników..."
Ot- nie chcemy gwarancji, ale jednak chcemy. Czego nie rozumiesz.
Jesteśmy w tym etapie bańki, gdzie firmy tracące absurdalne kwoty, których zwykły Kowalski nawet nie potrafi sobie już uzmysłowić, i które w normalnych warunkach już przy ułamku tej kwoty spowodowałyby ujebanie całego projektu i zwolnienie wszystkich z nim związanych pracowników, przychodzą do rządu z miską żebraczą i mówią "dej". Deprecjacja aktywów AI zaczyna pożerać 50% zysków tech gigantów i rośnie o 100% rocznie. A żaden z tych gloryfikowanych chatbotów AI nawet nie jest rentowny. A altruistycznie to nikt tam przy tym nie robi. To jest właśnie moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że jesteś świadkiem pękania bańki spekulacyjnej w czasie rzeczywistym.