A więc skasowałam konto na wykopie. Zawaliłam rzecz, której w żadnym wypadku zawalić nie powinnam, więc musiałam się odciąć od działek narkotyku, który ćpam obsesyjnie.
Mówi się, że podczas wychodzenia z uzależnień dobrze jest zmniejszać dawkę, i mniej stymulujące substancje zażywać - mam nadzieje że hejto będzie dla mnie właśnie takim miejscem. Fakt że tu nie ma tutaj złośliwości, i jak napiszę o pomoc to nie zostanę zwyzywana jest tym lepszy.
Obecnie mam mętlik w głowie. Czy to moja "atencyjna" potrzeba pochwalenia się? Czy to rozpacz? Nie wiem. Najbardziej mi szkoda szkrabów z nocnej, bo ich lubię. Fajnie by było jakby większość osób, którym będzie smutno po moim wykreśleniu się z tamtego portalu przeszła tutaj. Zalogowałabym się żeby ich zaprosić, ale nie. Musiałam twardo podjąć decyzję, dla siebie.
Wybaczcie za chaos, ale jestem trochę roztrzęsiona. Muszę ochłonąć, przespać się, skupić się na czymś merytorycznym (wyjściu z tego problemu natury zawodowo-edukacyjnej) oraz w wolnej wpisie to co bym szitpostowała poświęcić na drugą cześć sagi, która jakimś cudem wlazła na szyt "popularnych" tutaj.
Ps. Tak, pójdę chyba z tym do psychologa, albo psychiatry, albo obu.