- 2,5k na ubezpieczenia
- 2k na pierdy wyposażeniowe do domu
- 2k opłat stałych
- 3k za przegląd 12-letniego strucla (klocki, tarcze, płyny, filtry, olej, klima)
-1,5k za przeglad drugiej fury (klocki, olej)
-1k spłata karty
-3k za lodówkę ze średniej półki
- 1k paliwo
Zostaje mi jakieś 3k do końca miesiąca. Żarcie i rachunki płaci różowa.
Ok, takie kombo wydatkowe normalnie nie trafia się co miesiąc (no chyba że sie budujesz, to wtedy przez 2-3 lata masz tak miesiąc w miesiąc), ale ilustruje to problem, że wystarczy, że parę rzeczy się nałoży i już jest cienko.
Najgorzej jak na nasz kraj nie zarabiam i nie mam kredytów, a mimo to coraz częściej się czuję jak jakiś perdolony biedak.
Co teraz mają powiedzieć ludzie na minimalce+ albo nawet średniej krajowej, dojebani kredytem, dziećmi i żyjący w big city? Gdzie jedna naprawa samochodu, czy wizyta u dentysty może już oznaczać problem z płynnością w danym miesiącu? A gdzie jeszcze inwestycje i oszczędzanie?
Że się bogacą i jest w pytę? Mam poważne wątpliwości.
#hydepark #gownowpis #finanse #ekonomia #zalesie