839 + 1 = 840
Tytuł: Dwór cierni i róż
Autor: Sarah J. Maas
Kategoria: romantasy
Wydawnictwo: Uroboros
Format: audiobook
ISBN: 9788328098459
Ocena: 3/10
19-letnia Feyra Archeron mieszka w małej wiosce oddzielającej świat ludzi od magicznej krainy Prythianu zamieszkanej przez wrogie fae (elfy). Mimo młodego wieku, dziewczyna jest jedyną żywicielką rodziny, oprócz niej składającej się z dwóch leniwych i egoistycznych sióstr oraz nieogarniętego ojca.
Pewnego dnia podczas polowania na obiad Feyra zabija wilka, który, jak się później okazuje, był zmiennokształtnym elfem. Po paru dniach w domostwie Archeronów pojawia się potężna bestia, która żąda od Feyry zadośćuczynienia za zabicie fae – dziewczyna albo sama ma zginąć, albo udać się z bestią do Prythianu i spędzić tam resztę swoich dni. Feyra wybiera drugie rozwiązanie. Po przybyciu do Prythianu okazuje się, że bestia, która ją zabrała, to w istocie przystojny elfi książe. Mimo początkowej wrogości do fae i tęsknoty za domem, Feyra z czasem zaprzyjaźnia się z mieszkańcami dworu księcia. Wtedy też dowiaduje się, że Prythian znajduje się w niebezpieczeństwie, które może zagrozić także mieszkającym za murem ludziom.
Część recenzencką rozpocznę od prywaty. Gatunek romantasy nie jest mi obcy, naczytałam się tego sporo w gimbazie i licbazie. Powody były dwa:
1. Książki romantasy (nazywane wówczas paranormal romance) były wtedy na topie;
2. W bibliotece w mojej gminie ciężko było o inną fantastykę, z takich typowo „dorosłych” pozycji to były tylko Wiesiek, LOTR, wczesne Pilipiuki i rozkompletowane niszowe serie z lat 90.
Zawsze miałam z romantasy pewien problem, mianowicie jakkolwiek nie kusiłyby opisy na okładkach, w 99% przypadków lektury z tego gatunku okazywały się co najwyżej mierne. Dlatego jak w późnej licbazie kupiłam sobie czytnik ebooków i przestałam być ograniczona ofertą gminnej biblioteki, to i przestałam sięgać po romantasy.
Dwór cierni i róż postanowiłam przeczytać z ciekawości, po natknięciu tu i ówdzie na opinie, że to prawdziwe arcydzieło YA i najlepsza seria, jaka powstała w tym nurcie. Jeśli tak jest, to gatunek ten musiał w ostatnich latach zaliczyć niezły regres.
A teraz po kolei, co w tej powieści jest złe.
1. Fabuła i akcja
- Przez większą część książki, fabuła i akcja praktycznie nie istnieją. Dopiero jakieś 100 stron i 12 rozdziałów przed końcem, jak Feyra trafia na dwór królowej, zaczyna się coś dziać, ale że narracja poprowadzona jest w maksymalnie przewidywalny sposób, to emocje dalej jak na grzybach.
- Ilość dziur fabularnych, faili logicznych i rozwiązań deus ex machina jest tak duża, że jakbym miała tu je wszystkie wymieniać, to napisałabym streszczenie szczegółowe. Podam więc jeden przykład z początku: Feyra jako jedyna żywicielka niewdzięcznej rodziny zarabia na życie polując na dziczyznę. Jest to zarobek mocno niepewny i rodzina dość często przymiera głodem. Dlaczego więc Feyra uporczywie trzyma się niepewnej i niebezpiecznej profesji, zamiast nająć się gdzieś jako parobek/służąca, albo w mieście poszukać roboty w manufakturze? No ale o czym ja piszę, przecież robotnica z warsztatu tkackiego czy służąca są mniej „ciekawe”, niż Katniss Everdeen dla ubogich.
2. Postacie
Jak w większości powieści YA, postacie albo są płaskie, albo czarno-białe w groteskowy wręcz sposób (pozdrawiam cię, Amarantho). Główna bohaterka to nie dość, że klasyczna Mary Sue, pozbawiona urody i przymiotów ducha, a mimo to przyciągająca do siebie wszystkich elfich chadów, to dodatkowo debilka wagi ciężkiej, z której głupotą musimy męczyć się przez całą powieść, bo nie następuje żaden, minimalny choćby, progres osobisty.
Jedyną postacią, która miała w sobie tyci potencjał, była Nesta. Ech, gdyby jakiś utalentowany pisarz opowiedział historię z jej perspektywy…
3. Świat przedstawiony
Praktycznie nie istnieje, co nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że jak już Feyra trafia do Prythianu, to albo siedzi na d⁎⁎ie w pałacu Legolasa, albo tkwi w królewskim więzieniu.
4. Romans
Skoro mamy sztampową historię i płaskich bohaterów, to i romans jest sztampowy i płaski. Mamy tu do czynienia z typową instant love, Feyra najpierw się sapie do swojego porywacza, ale potem parę razy obczaja jego ciało chada, parę razy on jest dla niej miły i już są gotowi na gejzery miłości. W nołnejm harlekinach widywałam lepiej wykreowane, wiarygodniejsze i bardziej oddziałujące na wyobraźnię historie miłosne.
5. Styl
Oj widać, że książka była pisana, jak Maas była nastolatką. Warsztat typowy dla młodocianych autoreczek, mnóstwo pisaniny o niczym, ma się wrażenie, że jakby autorka zawarła fragment, jak Feyra idzie w nocy do kibla, to opis zająłby pół rozdziału, bo mielibyśmy wyszczególnione wszystkie czynności podjęte przez bohaterkę podczas defekacji, łącznie z zacytowaniem składu Domestosa.
Do tego topornego stylu pisania należy dodać kiepskie tłumaczenie. Język jest do bólu współczesny, oprócz używanych natrętnie paru archaizmów na czele z wcoorviającą „człeczyną” jako jedynym pejoratywnym określeniem głównej bohaterki.
Jak ktoś czyta moje wpisy na tagu to mógł zauważyć, że czasem kiepskim książkom daję ocenę o punkt wyższą (czyli 4), jeśli w powieści pojawiają się, nawet gdzieś na drugim planie, oryginalne, interesujące koncepty. Starczy powiedzieć, że tu takowych nie uświadczy. Jak słuchałam audiobooka i autorka wprowadzała „nowy” element świata przedstawionego, to za każdym razem byłam w stanie powiedzieć, z jakiego dzieła kultury Maas zrzynała tym razem.
Podsumowując, jeśli masz więcej, niż 12 lat i czytałeś/aś w życiu coś więcej, niż Kicię Kocię, to Dwór cierni i róż będzie srogim niewypałem i stratą czasu.
Swoją drogą, zastanawia mnie, skąd pojawiające się w środowisku książkar głosy, że seria Dwory to literacki fenomen na miarę Zmierzchu. Żyłam w czasach Zmierzchomanii i ni uja ACOTAR nie dorównuje tamtemu fenomenowi. Abstrachując od walorów literackich, których obie serie nie mają, o Zmierzchu, ze względu na kontrowersje, jakie budził, mówili wszyscy - od grupy docelowej po Grażynki i kuców korwinistów. Nawiązania do Zmierzchu pojawiały się w totalnie niepowiązanych dziełach popkultury, np. w serialu Parks and Recreation jest cały odcinek nawiązujący do Sagi. Wreszcie, to Zmierzch nakręcił popularność romantasy. A seria stworzona przez Maas? Poza booktokiem chyba niewiele osób ma pojęcie, że coś takiego w ogóle zostało wydane. Zresztą, wycofanie się przez jedną z platform streamingowych z ekranizacji Dworów wiele mówi o faktycznej popularności tej serii (dla porównania, ekranizacje Zmierzchu to były długo wyczekiwane hity kinowe, które z dnia na dzień stworzyły karierę Stewart i Pattinsona).
#bookmeter
