8 776,52 + 21,36 + 9,4 + 11,81 + 10,18 = 8 829,27
Czołem, biegacze. Ciężki tydzień miałem. Poniedziałek - easy, więc tu faktycznie jeszcze nic nie sugerowało jakiegoś dramatu. Wtorek, bieg z tempem docelowym, wyszło jakieś 4
Cała nadzieja pozostała w czwartkowym zdrowym kręgosłupie, który zawsze, przez swoją bardzo dużą jogowość, pięknie rozluźniał i rozciągał. No i co, przychodzimy z nibyżoną, a tam kompletnie inna kobitka czeka i luba już mówi, że nie będę zadowolony. Wbijamy na salę, a prowadząca wypala, że ona to jednak jest fitnesiara i se walniemy fitnesik. Bez sensownej rozgrzewki przez 40 minut miałem nogi w górze, co mnie jeszcze bardziej spompowało, a oczywiście duma nie pozwoliła mieć tego w duppie i iść wyjść xD. Ciekawe czy koleżanka mając przepis na szarlotkę, zamiast jabłek dorzuca selera, bo akurat ma xD.
Nie bez skutku zostało również trzymanie przez dobre 15 minut głowy podniesionej, podczas machania tymi girami w pozycji leżącej, bo podczas wstawania rano w sobotę na longinusa, coś mi strzeliło pod tym głupim łbem i oczywiście do teraz chodzę usztywniony, a podczas samego biegu promieniowało mi na cały bark. No ale pogoda była fajna, bieg na 2h, więc padł pomysł papatonu.
I jak padł, tak ponownie upadł, gdy magiczne 21:38km (trzeba pamiętać o ofierze dla bogów Garmina) trafiło mnie na środku przejścia dla pieszych i w momencie, gdy zegarek powiedział, że mam się wziąć za stygnięcie. Zatrzymałem, gdy było już 21:39... xD. Szybki crop na Stravie, ale okazało, się, że 1px na skali obcinania zjechało mnie do 21:36. Po takim tygodniu mogłem się spodziewać, że nawet mem nie wyjdzie. A teraz czuję, że się przeziębiłem.
Halo, chciałem zamówić śmieciarkę. Jutro odpuszczam krótkie easy.
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#sztafeta #bieganie




