598 + 1 = 599

Tytuł: Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci
Autor: Katarzyna Kobylarczyk
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 208
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5080619/cialko-hiszpania-kradnie-swoje-dzieci

Wyjazd służbowy zakończyłam, sięgając po reportaż dotyczący hiszpańskiego procederu nielegalnych adopcji.

Katarzyna Kobylarczyk bada sprawę "bebes robados" i "hijos falsos", które wstrząsnęły hiszpańską opinią publiczną w ostatnich 20 latach. 

O jakich procederach mowa? Przede wszystkim o zmuszaniu samotnych kobiet przez siostry zakonne do oddania swoich dzieci (pod pretekstem ratowania swojego honoru i zapewnienia dzieciom lepszego bytu), a następnie sprzedawaniu ich za grube pieniądze parom, które nie doczekały się swojego dziecka. Mamy tu też kwestię wykradania dzieci ze szpitali przez personel działający we współpracy z siostrami zakonnymi w celu sprzedaży bezpłodnym parom, a następnie informowania rodziców, że ich dziecko zmarło i nie mogą go zobaczyć - tę kwestię, jak dowiadujemy się z książki, ciężko udowodnić po tylu latach. Ważnym aspektem jest tu również brak współpracy kościoła, a konkretnie niechęć do odtajnienia akt znajdujących się w ich rękach lub jawne ich niszczenie. 

Reportaż jest mocny, bolesny, przepełniony emocjami rodzin poszukujących swoich dzieci, żyjących w domysłach, czy na pewno ich dziecko zmarło. Dużo bólu czuć też z wypowiedzi dorosłych już dzieci, które dowiedziały się o tym, że zostały kupione - opisy ich wysiłków i walki o własną tożsamość łamią serce. W ich poszukiwaniach pomagają im prawnicy wyspecjalizowany w sprawach związanych z nielegalną adopcją, a także coraz popularniejsze testy genetyczne i bazy DNA.

Reportaż jest krótki, czyta się go dość szybko, choć nie brak mu ciężaru i powagi. W tle mamy też opisy realiów politycznych Hiszpanii ubiegłego wieku - być może mało znanych dla polskiego czytelnika.

Prywatny licznik (od początku roku): 45/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #reportaz #hiszpania #czytajzhejto #ksiazki
Wrzoo userbar
3a13f90c-9e86-4189-a262-6ab477bac229
moll

@Wrzoo cywilizacja, kultura, żaden kraj trzeciego świata...

pol-scot

@moll już w Ameryce Południowej wprowadzili cywilizację...

moll

@pol-scot tiaaaa, z pewnością tamtejsze ludy są im dozgonnie wdzięczne. Chociaż i tak rdzenni chyba wyszli na tym torchę lepiej niż północnoamerykańscy autochtoni

Wrzoo

@moll każdy kraj ma swoich idiotów, złodziei i przestępców, nie ma co generalizować. Jedni więcej, inni mniej

moll

@Wrzoo nie generalizuję, po prostu z lekka szok, że w tych czasach i w "takim" kraju

Wrzoo

@moll wydaje mi się, że to właśnie wina frankizmu, napędzanego patriarchatem i ślepym zawierzeniem kościołowi - to pewnie w tym narodzie jest dalej silne... W sumie większość Hiszpanii to wieś, tak jak i u nas. A jak jest na polskiej wsi, to widzimy

moll

@Wrzoo kościół rozumiem, ale patriarchat w to mieszać, to już średnio, skoro jak sama napisałaś, nie dotyczyło to wyłącznie samotnych matek z dziećmi, a również rodzin jako takich. W dodatku nawet na te kobiety nacisk był ze strony zakonnic, a więc innych kobiet

Wrzoo

Jasne, ale była to też - w przypadku wymuszenia porzuceń - presja ojców i braci (poczucie honoru rodzinnego), a także fakt, że kobieta będąca samotną matką nie mogła utworzyć książeczki rodziny, która umożliwiała zapisywanie ważnych wydarzeń cywilnoprawnych: https://madreshoy.com/pl/Zarezerwuj-rodzinną-wszystko,-co-musisz-wiedzieć/

Tak więc gdzieś ten patriarchat mimo wszystko się przebijał i miał tu wpływ według autorki.

moll

@Wrzoo ta książeczka rodziny brzmi jak ciekawy i upierdliwy wynalazek

Wrzoo

@moll I kompletnie zbędny

moll

@Wrzoo czyli creme de la creme biurokracji

Zaloguj się aby komentować