36 189,08 + 14,59 + 12,08 + 5,02 + 4,95 + 5,01 + 6,13 + 21,37 = 36 258,23
No dobra, dawno nie było więc jest. Papatonik numer 134 odklepion
Niby niewiele się działo. Spokojne tuptanka w strefach luzackich strefach, ale z paroma fajnymi akcencikami
Najpierw w czwartek skoczyłem na siłkę i standardowo sobie na koniec przeleciałem piątkę. Tym razem nie było zapieprzania na maxa, bo byłem świeżo po obiedzie i za bardzo mi się przewalało w brzuchu xD Niemniej ruszyłem żwawo, od 11 km/h i już po 750m dobiłem do 15 km/h. Żeby nie przegiąć, potem robiłem sobie zabawy z tempem, okresowo zwalniając do 13 km/h, przyspieszając do 15,5 km/h i takie tam. Trening trwał równe 21:37
W sobotę miałem zamiar uczestniczyć w Biegu na Piątkę wokół Zalewu Nowohuckiego. Ponieważ w czasie gdy były zapisy nie miałem pewności co do tego czy będę w ten weekend w Krakowie, skończyłem goły i wesoły - zapisy zamknięte, rezerwowe numery będą albo ich nie będzie
Ta sobota to był jeden wielki festiwal awarii. Oczywiście na miejsce chciałem dobiec - mam tam ok. 4-5 km w zależności od trasy. Najpierw pulsomierz się zbiesił, zegarek go nie wykrywał. Dobra, trudno. Potem okazało się, że coś się popierdzieliło micoachowi - naliczył mi kilometr grubo z 200m przed czasem, pierwszy kilometr spokojnego truchtu se wyliczył na 3:44 min/km xD Nic to, zakończyłem trening i poleciałem wyłączywszy micoacha. Doleciałem nad Zalew, 10 minut do startu... kurczę, gdzie jest biuro zawodów? ᶘᵒᴥᵒᶅ Heh, na stadionie obok! Poleciałem, już nie truchtem - i pytam błagalnie o pakiety... jest! Ostatni pakiet rezerwowy! Dobrze, że pisałem maila do organizatora, bo mnie kojarzył i stwierdził że i tak nikt już nie zdąży się po niego zgłosić
BUM! Poszło, a ja stwierdziłem nagle że jadę na maxa. Średni to pomysł po dobiegu i całej tej szarpaninie - i już po pierwszym kilometrze, gdy zegarek mi pokazał czas 4:06, wiedziałem że rekordów bić nie będę. Z drugiej strony staruszek fenix różnie nalicza kilometry więc kto wie... Ale kolejne kilometry z czasami jeszcze większymi jasno mi pokazały że se po prostu fajnie pobiegam i tyle. Koniec końców i tak nieźle wyszło, bo 20:42 czyli bardzo blisko życiówki. Trzeba będzie popracować nad zejściem poniżej 20 minut
No i dzisiaj papatonik
No i to w zasadzie tyle. Tydzień zamknięty, generalnie wszystko zgodnie z planem a ja nawet dość wyluzowany.
Miłej reszty niedzieli!
P.S. Dziwnie mi przerobiło filmik na gifa, przez jakąś dziwną stabilizację wygląda jakbym się wkleił xD
#sztafeta #bieganie
